Białoruski opozycjonista zatrzymany na Okęciu

Białoruski opozycjonista zatrzymany na Okęciu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Lotnisko im. fryderyka Chopina w Warszawie, fot. Wikipedia
Straż Graniczna zatrzymała na lotnisku Okęcie białoruskiego opozycjonistę Alesia Michalewicza - poinformował szef Domu Białoruskiego w Warszawie Aleś Zarembiuk. Na Okęciu jest już wiceminister spraw zagranicznych Krzysztof Stanowski, który próbuje doprowadzić do uwolnienia Alesia Michalewicza. MSZ twierdzi, że zatrzymanie to pomyłka.
Rzeczniczka komendanta głównego Straży Granicznej Justyna Szmidt-Grzech potwierdziła, że mężczyzna został zatrzymany w Warszawie na lotnisku im. Chopina. Jak dodała, zamierzał on lecieć do Londynu. Pytana, na jakiej podstawie został zatrzymany, odparła jedynie: "celem dalszych wyjaśnień". Według Zarembiuka polska prokuratura wydała nakaz zatrzymania na prośbę prokuratury białoruskiej. - Do Domu Białoruskiego w Warszawie zadzwonił Aleś Michalewicz. Powiedział mi, że jest zatrzymany na lotnisku Okęcie. Chciał polecieć do Londynu. Powiedział, że polska prokuratura zareagowała na zapytanie białoruskiej prokuratura - powiedział Zarembiuk. - Dzwoniłem przed chwilą do niego. Stwierdził, że na razie go zatrzymują, ale być może aresztują do czasu decyzji sądu - dodał Zarembiuk.

Zatrzymanie to pomyłka?

Na Okęciu jest już wiceminister spraw zagranicznych Krzysztof Stanowski, który próbuje doprowadzić do uwolnienia Alesia Michalewicza - poinformował rzecznik resortu Marcin Bosacki. Według MSZ zatrzymanie białoruskiego opozycjonisty to pomyłka.

- Według naszej najlepszej wiedzy jest to pomyłka prokuratury, która uwierzyła w list gończy wydany przez władze białoruskie - powiedział Bosacki. - Wiceminister spraw zagranicznych Krzysztof Stanowski w tej chwili jest już na Okęciu i próbuje doprowadzić do jak najszybszego uwolnienia pana Alesia Michalewicza - dodał. Pytany o powodzenie tej misji, rzecznik resortu odparł: - MSZ nie może niczego kazać Straży Granicznej ani prokuraturze. Natomiast uruchomiliśmy wszelkie możliwe procedury między instytucjami państwowymi, aby pana Michalewicza jak najszybciej wypuszczono.

- Mówienie w tej chwili o "pomyłce prokuratury" w sprawie Alesia Michalewicza jest zupełnie nieuzasadnione - tak rzecznik Prokuratury Generalnej Mateusz Martyniuk komentuje słowa rzecznika MSZ Marcina Bosackiego. - Polska prokuratura nie prowadzi żadnego postępowania w tej sprawie i nie dysponuje żadnymi materiałami - powiedział Martyniuk.

Poszukiwany przez Interpol

- Aleś Michalewicz był poszukiwany na wniosek Białorusi przez Interpol - poinformował rzecznik komendanta głównego policji insp. Mariusz Sokołowski. Rzecznik polskiej policji powiedział, że białoruski opozycjonista był poszukiwany przez białoruskie organa ścigania za uszkodzenie mienia i udział w zamieszkach. - Ta informacja została przekazana do Biura Międzynarodowej Współpracy Komendy Głównej Policji. Biuro było zobowiązane do wprowadzenia takich informacji do bazy danych. Uczyniono to w kwietniu 2011 roku" - wyjaśnił Sokołowski. - Oznacza to, że mężczyzna był poszukiwany na terenie krajów współpracujących w ramach Interpolu - dodał.

"Zatrzymano mnie jak Bialackiego"

- Najpewniej zatrzymano mnie na podstawie tego samego porozumienia, na mocy którego ujawniono konta Alesia Bialackiego - powiedział opozycyjnemu portalowi Karta'97 białoruski opozycjonista Aleś Michalewicz, zatrzymany na lotnisku Okęcie. - Jeśli pierwszy przypadek niczego ich nie nauczył, to trudno - oświadczył Michalewicz, nawiązując do sprawy innego opozycjonisty Alesia Bialackiego, którego władze białoruskie aresztowały, gdy Polska i Litwa udostępniły służbom białoruskim dane bankowe Bialackiego w ramach mechanizmu pomocy prawnej.

Michalewicz, jak pisze Karta'97, prognozuje, że może zostać aresztowany. - Po więzieniach KGB i MSW Białorusi polskie więzienie nie wygląda tak strasznie. Już mnie chcieli wsadzić do celi, ale nalegałem, żeby nie, bo jeszcze nie ma oficjalnego nakazu aresztowania - powiedział Michalewicz. Radiu Swaboda opozycjonista wyjaśnił, że zatrzymano go, gdy przechodził kontrolę graniczną. - Powiedzieli mi, że szuka mnie komendant główny polskiej policji. Nie powiedziano mi, w jakiej sprawie mnie zatrzymano, bo służba graniczna nie ma takich informacji - dodał.

Czeski dokument uchodźczy?

Aleś Michalewicz, który stawił się do kontroli granicznej na wylot do Londynu, legitymował się czeskim dokumentem uchodźczym; podróżny widniał w systemach jako osoba poszukiwana w celu doprowadzenia do prokuratury - poinformowała Straż Graniczna. - Mężczyzna pozostaje w dyspozycji Straży Granicznej celem wyjaśnienia sprawy i podjęcia dalszych działań - powiedziała w poniedziałek rzeczniczka komendanta nadwiślańskiego Oddziału Straży Granicznej Agnieszka Golias. - Zgodnie z procedurami wobec osoby zastrzeżonej w systemach teleinformatycznych - po ustaleniu jej tożsamości i potwierdzeniu informacji zawartej w systemie - wykonywane są czynności zgodne z treścią zastrzeżenia - wyjaśniła Golias.

PAP dowiedziała się w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie, że czeka ona na potwierdzenia pisemne w sprawie Michalewicza.

Aleś Michalewicz był kandydatem w wyborach prezydenckich na Białorusi. Po wyborach przebywał w więzieniu białoruskim. Jako pierwszy o zatrzymaniu napisał portal Kresy24.pl.

pap, ps