Wszczęto dochodzenie w sprawie kliniki prof. Szaflika

Wszczęto dochodzenie w sprawie kliniki prof. Szaflika

Dodano:   /  Zmieniono: 
Profesor Jerzy Szaflik (fot.RAFAL MESZKA / Newspix.pl)Źródło:Newspix.pl
- Wszczęto dochodzenie w sprawie ewentualnych nieprawidłowości w prywatnej klinice okulistycznej należącej do odwołanego ze stanowiska konsultanta krajowego w dziedzinie okulistyki prof. Jerzego Szaflika - poinformowała warszawska prokuratura.

Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie prok. Dariusz Ślepokura powiedział, że dochodzenie jest prowadzone w oparciu o jeden z artykułów ustawy o pobieraniu, przechowywaniu i przeszczepianiu komórek, tkanek i narządów. Według tego przepisu "kto, bez wymaganego pozwolenia, pobiera komórkę, tkankę lub narząd w celu ich przeszczepienia albo je przeszczepia, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat trzech". - Dochodzenie zostało powierzone Komendzie Stołecznej Policji - powiedział prokurator.

Przeszczepy bez zgody ministra

Zawiadomienie w tej sprawie, dotyczące należącej do profesora prywatnej kliniki Centrum Mikrochirurgii Oka "Laser", CBA przekazało Prokuraturze Generalnej w końcu sierpnia. Materiały trafiły do warszawskiej prokuratury okręgowej, która od końca sierpnia prowadziła postępowanie sprawdzające.

Jak nieoficjalnie dowiedziano się ze źródeł zbliżonych do sprawy, w zawiadomieniu chodziło m.in. o to, że w klinice profesora wykonywano zabiegi przeszczepu rogówki bez zgody ministra zdrowia. Pacjenci prof. Szaflika, którym rogówkę przeszczepiano, mieli nie być też wpisywani do rejestru osób oczekujących na przeszczep, choć klinika miała taki obowiązek.

Prof. Szaflik odwołany

Prof. Szaflik był też szefem Banku Tkanek Oka w Warszawie. Z funkcji tej, podobnie jak ze stanowiska konsultanta krajowego, odwołano go w połowie sierpnia. Od decyzji tych profesor odwołał się do sądu pracy. Profesor jest m.in. pomysłodawcą i inicjatorem budowy Samodzielnego Publicznego Klinicznego Szpitala Okulistycznego w Warszawie. Szpital został utworzony na podstawie zarządzenia Ministra Zdrowia i Opieki Społecznej z 1998 r., a Szaflik pełni funkcję dyrektora placówki.

Sam Szaflik w oświadczeniu w sierpniu zapewnił, że jego klinika nie współpracuje, ani nigdy nie współpracowała z Bankiem Tkanek Oka w Warszawie. "Nigdy też nie otrzymywała rogówek z tego banku. Centrum świadczy usługi wyłącznie prywatnie, rozliczając się z urzędem skarbowym na zasadzie pełnej księgowości. Nigdy nie ubiegałem się dlań o kontrakt z NFZ i nie zawarłem takiego kontraktu. Od siedmiu lat Centrum Mikrochirurgii +Laser+ jest kierowane przez dyrektora, a ja osobiście kilka razy w miesiącu udzielam tam prywatnych konsultacji lub wykonuję zabiegi operacyjne" - zaznaczył profesor.

Przyznał, że w Centrum sporadycznie - trzy razy w 2011 r. i cztery w 2012 r. - wykonywano zabiegi przeszczepów rogówki u pacjentów, u których niewykonanie pilnej transplantacji groziło utratą wzroku. "Materiał pozyskiwano z Banku Tkanek w Zabrzu, a w roku 2012 – z Lublina. Rogówki stamtąd uzyskiwane były tkankami, na które nie występowało zapotrzebowanie w innych ośrodkach przeszczepowych. Niewykorzystanie tych rogówek, z uwagi na ograniczony termin ich przydatności, oznaczałoby ich stratę" - dodał.

"To było niedopatrzenie administracyjne"

Podkreślił również, że nieuzyskanie zgody ministra zdrowia na te zabiegi było niedopatrzeniem administracyjnym. "Nie zmienia to faktu, że Centrum posiada pełne kompetencje kadrowe, aparaturowe i lokalowe dla wykonywania takich operacji" - zaznaczył.

"Gazeta Wyborcza" po odwołaniu Szaflika napisała, że w Warszawie są trzy publiczne ośrodki przeszczepiania rogówki: Kliniczny Szpital Okulistyczny przy Sierakowskiej kierowany przez prof. Szaflika, Szpital Dzieciątka Jezus oraz Wojskowy Instytut Medyczny. Bank - jak podawała - jest jednak tylko jeden - przy szpitalu na Sierakowskiej. Zgodnie z obowiązującym prawem zespół pobierający rogówki do przeszczepu musi je przekazać bankowi, gdzie przechodzą specjalistyczne badania i są kwalifikowane do przeszczepu, a następnie przekazywane konkretnemu ośrodkowi. Problem w tym - że według gazety - warszawski bank zasady łamał i większość rogówek trafiała do szpitala kierowanego przez profesora.

ja, PAP