Miażdżący raport NIK o ratownictwie technicznym na kolei: stary sprzęt, brak szkoleń, brak nadzoru

Miażdżący raport NIK o ratownictwie technicznym na kolei: stary sprzęt, brak szkoleń, brak nadzoru

Dodano:   /  Zmieniono: 
Raport NIK jest miażdżący m.in. dla PKP PLK S.A. (fot. sxc.hu)Źródło:FreeImages.com
Służby kolejowego ratownictwa technicznego nie są przygotowane do sprawnego usuwania skutków wypadków i udrażniania linii kolejowych - wynika z raportu NIK.
Najwyższa Izba Kontroli oceniła, że służbom kolejowego ratownictwa technicznego brakuje nowoczesnego sprzętu. - Ratownicy są źle wyszkoleni, a zarządcy linii kolejowych nie inwestują w rozwój zespołów ratowniczych - podał NIK. Jak podkreślono, konsekwencją takiego stanu rzeczy jest to, iż co szósta jednostka ratownictwa kolejowego utraciła gotowość operacyjną.

Ponad 800 wypadków rocznie

Jak podał NIK, w Polsce na kolei każdego roku dochodzi do ponad 800 wypadków. Usuwanie ich skutków to obowiązek zarządców linii. Największym są PKP Polskie Linie Kolejowe S.A. (PLK), które mają pod kontrolą 96 proc. sieci kolejowej w Polsce.

Zła organizacja, brak ludzi

Zespoły ratownictwa technicznego funkcjonujące w strukturach tej spółki są źle zorganizowane i niewłaściwie rozlokowane w kraju - ocenił NIK. Z kontroli Izby wynika, że dwie trzecie zespołów (z 24 jednostek działających w kraju) nie miało kompletnej obsady. W zespołach w Rybniku, Białogardzie i Ostrowie Wielkopolskim w ogóle nie zatrudniano pracowników.

Brak szkoleń dla ratowników

W PLK problemy są także z obowiązkowymi szkoleniami dla pracowników zespołów ratowniczych. Ukończył je co trzeci pracownik, a w siedmiu jednostkach żaden ratownik nie ukończył obowiązkowych kursów w zakresie przewozu towarów niebezpiecznych oraz udzielania pierwszej pomocy w nagłych wypadkach. "W 8 z 13 skontrolowanych Zakładów Linii Kolejowych (ZLK) nie przeprowadzano próbnych alarmów. Szefowie tych jednostek nie wiedzieli, jak zespoły przygotowane są do akcji ratowniczych. Blisko 60 proc. wyjazdów do akcji było opóźnionych" - podał NIK.

Sprzęt sprzed 50 lat lub... brak sprzętu

Najwyższa Izba Kontroli podkreśliła, że podstawowe wyposażenie kolejowych zespołów ratunkowych pochodzi z lat 60. ubiegłego wieku. Od sześciu lat nie kupiono nowego sprzętu. 11 ze 102 wagonów techniczno-gospodarczych było niesprawnych, a co piąty pojazd szynowo-drogowy, wyjeżdżający do akcji ratunkowych, nie miał ważnych świadectw sprawności technicznej.

Kontrola wykazała, że cztery zespoły ratownictwa w ogóle nie miały sprawnego sprzętu i nie mogły wyjeżdżać do akcji. W większości zespołów ratownicy nie mieli właściwej odzieży ochronnej, radiotelefonów ani paliwa w agregatach.

Niedostateczny nadzór

Według NIK Urząd Transportu Kolejowego niedostatecznie sprawował nadzór nad zarządcami linii kolejowych. UTK nie pilnował też, czy zarządcy linii kolejowych powiadamiają o wypadkach Państwową Komisję Badania Wypadków Kolejowych. W latach 2010-2012 (I półrocze) PLK nie powiadomiła Komisji o 124 zdarzeniach na torach, a 835 incydentów zgłoszono po terminie - podał NIK.

Przewoźnicy będą domagać się wysokich rekompensat

Zdaniem Najwyższej Izby Kontroli, niewydolność kolejowego ratownictwa technicznego sprawia, że nowoczesne odcinki szlaków kolejowych w razie wypadków pozostaną przez dłuższy czas nieprzejezdne. "Za poniesione straty przewoźnicy będą domagać się wypłaty wysokich rekompensat. To może prowadzić do pogorszenia i tak nie najlepszej kondycji finansowej zarządców linii" - konkluduje NIK.

zew, nik.gov.pl