Gowin: słowa o handlu zarodkami? Ktoś chciał sprawić Tuskowi kłopot

Gowin: słowa o handlu zarodkami? Ktoś chciał sprawić Tuskowi kłopot

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jarosław Gowin (fot.wprost/Adam Jagielak) 
Ambasada Republiki Federalnej Niemiec w Polsce domaga się wyjaśnień od ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina ws. wypowiedzi nt. rzekomego kupowania przez niemieckich naukowców polskich zarodków, by na nich eksperymentować. Gowin na antenie radiowej Jedynki bronił się przed oskarżeniami.
- Sens tej wypowiedzi był kompletnie inny. Ona została, bardzo zresztą zręcznie, zmanipulowana przez niektóre media. Dużo środowisk w Polsce ma powody, żeby mnie nie lubić. Chociażby uchwalona w ubiegłym tygodniu ustawa deregulacyjna narusza interesy rozmaitych potężnych grup zawodowych. Myślę, że to któraś z tych grup stoi za tą manipulacją - powiedział Gowin.

Minister wyjaśnił także pierwotny sens swojej wypowiedzi. - Kilka lat temu, gdy pracowałem nad ustawą bioetyczną lekarze pracujący albo wówczas albo jeszcze wcześniej w klinikach in vitro informowali mnie o takiej praktyce handlu zarodkami. Mówili między innymi, że bywają one sprzedawane za granicę, w tym także do Niemiec. To nie jest karalne w Polsce, dlatego że nie ma w tym zakresie żadnych przepisów. Poprzez wycięcie odpowiednich zdań, sfastrygowanie tej wypowiedzi wyszło to na jakiś atak antyniemiecki - podkreślił szef resortu sprawiedliwości.

Gowin dodał, że moment nagłośnienia wypowiedzi był nieprzypadkowy. Doszło do tego, gdy Donald Tusk był z wizytą w Berlinie. - Ja to powiedziałem w połowie ubiegłego tygodnia. W przeszłości zresztą dziesiątki razy publicznie przywoływałem te rozmowy z lekarzami sprzed kilku lat. Nigdy nie wywołało to żadnego szerszego zainteresowania. Ktoś wyczekał aż pan premier pojedzie do Niemiec, po to by sprawić mu kłopot - tłumaczył.

Polskie Radio Program Pierwszy, ml