Ciała dwóch z nich odnaleziono. Zwłoki nie zostały jeszcze zidentyfikowane. Na miejscu najpoważniejszego w historii Rafinerii Gdańskiej wypadku trwają specjalistyczne oględziny.
Nieznane są przyczyny tragedii. "Trudno jednoznacznie stwierdzić powiązanie obecności pracowników BMS z przyczyną powstania pożaru. Nie można tego wykluczyć, ale też nie można na 100 procent w chwili obecnej stwierdzić, że ma to bezpośredni związek" - powiedział w niedzielę komendant wojewódzki Państwowej Straży Pożarnej w Gdańsku, Piotr Świeczkowski.
Prezes RG Paweł Olechnowicz nie określił, kiedy powołana w sobotę, kilka godzin po wybuchu zbiornika, komisja, mająca zbadać przyczyny wypadku, zakończy swoją pracę.
Straty Rafinerii Gdańskiej wyniosły ok. 10-12 milionów złotych. Olechnowicz zapewnił, że wypadek nie będzie miał żadnego wpływu na ceny produkowanych przez zakład paliw. W jego opinii, w trakcie procedury zbierania próbek paliwa ze zbiornika nie złamano żadnych przepisów.
Wiceprezes RG Marek Sokołowski gaszenie zbiornika ocenił jako jedną z najlepiej zorganizowanych i najkrócej trwających akcji przy tego typu pożarze. Uczestniczyło w niej ponad 260 strażaków z siedmiu województw.
Do wybuchu zbiornika doszło w sobotę przed godziną 15. Właściwą akcję gaszenia pożaru pianą gaśniczą strażacy rozpoczęli po godz. 1.00 w nocy z soboty na niedzielę. Stłumienie ognia trwało godzinę. Wcześniej, strażacy wypompowali 12 z 20 tysięcy metrów sześciennych benzyny z płonącego zbiornika. Starali się też nie dopuścić, aby pożar objął sąsiedni zbiornik.
Trzem pracownikom BMS podczas pobierania próbek ze zbiornika nie towarzyszyli żadni pracownicy rafinerii. Zarówno kierownictwo RG, jak i gdyńskiej spółki podkreślili, że taka była dotychczasowa praktyka. W opinii dyrektora BMS, Witolda M. Kunde, jego podwładni byli fachowcami w zbieraniu próbek benzyny i robili to wielokrotnie.
Zdaniem pomorskiego wojewódzkiego inspektora środowiska, Andrzeja Walkowiaka, dym, który podczas pożaru unosił się na zbiornikiem, widziany z odległości kilkudziesięciu kilometrów, nie był specjalnie toksyczny i nie spowodował żadnych trwałych szkód w środowisku naturalnym.
sg, pap