Pani Zosia pani Ewy

Pani Zosia pani Ewy

Dodano:   /  Zmieniono: 
W kancelarii premiera toczy się wojna o krzesło po Igorze Ostachowiczu. Główny PR-owiec szefowej rządu Adam Piechowicz jest w Platformie ciałem obcym. Świetnie za to znają go politycy lewicy.

Ewa Kopacz wchodzi do Sejmu. Kiedy rozmawia z dziennikarzami, stoi za nią szerzej nieznany w PO mężczyzna. Politykom Platformy nazwisko Piechowicz mówi niewiele. W wąskim kręgu tych, którzy go kojarzą, zyskał już nawet przezwisko „kierowca”. Skąd się wzięło? – W czasach, kiedy Kopacz była jeszcze marszałkiem Sejmu, on godzinami, od rana do nocy, przesiadywał w jej sekretariacie. Właściwie nikt nie wiedział, kto to jest. Jeden z posłów był przekonany, że to jej kierowca. I tak się przyjęło – opowiada polityk PO.

Piechowicz wysiedział sobie pozycję. Dziś – obok rzeczniczki rządu Iwony Sulik i szefowej gabinetu Jolanty Gruszki – należy do najbliższej świty premier. Gabinet Kopacz po fatalnie przyjętym wystąpieniu na Politechnice, późny wieczór. Szefową rządu długo pocieszają Sulik, Piechowicz i Gruszka. Kilka dni później, hol w nowym domu poselskim. Piechowicz i Gruszka czekają na Kopacz, żeby pojechać z nią do KPRM. Sulik zajmuje gabinet Igora Ostachowicza, Gruszka – Łukasza Broniewskiego, a Piechowicz jeden z dalszych gabinetów w kancelarii. Formalnie jest głównym doradcą, zostaje też oddelegowany jako współpracownik Kopacz do sztabu PO. – To mój człowiek, mam do Adama zaufanie – oświadczyła partyjnym kolegom Kopacz.

Więcej możesz przeczytać w 46/2014 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.