Mężczyzna zmarł na peronie metra. Nie zadziałał defibrylator

Mężczyzna zmarł na peronie metra. Nie zadziałał defibrylator

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot. ilustracyjna, fot. sxc.hu Źródło: FreeImages.com
W środę na peronie metra w Warszawie zasłabł starszy mężczyzna. Niestety, nie udało się go uratować, a pasażerowie, którzy przystąpili do reanimacji, nie mogli skorzystać z defibrylatora, ponieważ urządzenie nie zadziałało.
- To było szokujące - opowiada pan Piotr, który był wtedy na stacji metra Wierzbno. Była środa, tuż przed godz. 15. - Zasłabł starszy człowiek. Pobiegłem po defibrylator, który jest na każdej stacji. Inna pasażerka robiła już masaż serca i oddychanie usta-usta. Kiedy chciałem użyć defibrylatora, nie zadziałał. Potem spróbowała jakaś młoda dziewczyna, też nie dała rady. Chyba z dziesięć razy próbowaliśmy uruchomić urządzenie. Myślałem, że może bateria jest wyładowana, ale bałem się ją wyjmować, tam jest wysokie napięcie. Tyle się mówi o tym, że defibrylator może uratować komuś życie... Ratownik z pogotowia, gdy dotarł na miejsce, był zaskoczony, że urządzenie nie działa. Aż zaklął pod nosem - relacjonuje.

Inny świadek opowiadał, że pracownik metra odmówił zastąpienia jednej z pasażerek w udzielaniu pierwszej pomocy, gdyż "nie posiadał przeszkolenia z pierwszej pomocy". Rzecznik metra, Krzysztof Malawko zapewnia jednak, że wydarzenia na Wierzbnie zostały przeanalizowano - sprawdzono monitoring, rozmowy telefoniczne i radiowe dyżurnego stacji oraz centralnej dyspozytorni metra, a także protokoły i sprawozdania dyżurnych. - W środę około godziny 14.55 dyżurny stacji A8 Wierzbno dostał sygnał o otwarciu szafki defibrylatora na peronie. Bezzwłocznie udał się na peron, gdzie stwierdził brak defibrylatora. Pasażerowie powiedzieli mu o zasłabnięciu człowieka oraz o tym, że zdjęty defibrylator został zaniesiony na miejsce reanimacji - relacjonuje rzecznik.

W tym czasie pasażerka metra prowadziła akcję reanimacyjną, wcześniej zdążyła też wezwać pogotowie. Dyżurny ze stacji skontaktował się z dyżurnym metra, powiadomił o akcji i poprosił o sprawdzenie, czy informacja o zasłabnięciu dotarła do pogotowia. Malawko twierdzi jednak, że pracownik metra - na zmianę z pasażerką - prowadził masaż serca poszkodowanego mężczyzny. Nie ma jednak nagrania z tego zdarzenia.

Jak zapewnia Krzysztof Malawko, wszyscy dyżurni stacji metra, a także pracownicy Służby Ochrony Metra i maszyniści są przeszkoleni w zakresie udzielania pierwszej pomocy. - Takie szkolenie jest też cyklicznie ponawiane - mówi rzecznik.

- Defibrylatory w metrze używane są średnio raz w miesiącu. Pozwoliły już wielokrotnie na uratowanie życia wielu ludziom. Ich obsługą zajmują się zarówno pracownicy ratownictwa medycznego, osoby postronne, jak i dyżurni stacji czy pracownicy Służby Ochrony Metra - mówi rzecznik. Dodał, że urządzenia są objęte serwisem i przechodzą okresowe przeglądy raz w roku - zgodnie z zaleceniami producenta.

Wyborcza