Grzegorz Napieralski, były polityk SLD i jeden z liderów Biało-Czerwonych powiedział na antenie Radia Opole, że jego zdaniem Leszek Miller powinien był ustąpić po wyborach samorządowych.
- Leszek Miller powinien ustąpić po wyborach samorządowych, które były porażką SLD. A już na pewno po wyborach prezydenckich, które Sojusz skompromitowały - powiedział Napieralski. - Ja miałem odwagę podać się do dymisji, gdy w wyborach dostaliśmy 9 procent. Dziś o moich 14 procentach z wyborów prezydenckich SLD może tylko pomarzyć - dodał.
Wspomniał też o pracach Biało-Czerwonych w kontekście wyborów. - Nie będzie żadnych fajerwerków, przed nami spokojna praca, ułożymy listy i weźmiemy udział w wyborach - powiedział Napieralski. - Czy te kilka miesięcy to dość, by wylansować nowy brand? Przykład Andrzeja Dudy pokazał, że jest to możliwe. Wierzę, że w Polsce jest miejsce na nowe ugrupowanie lewicowe, które nastawi się na pokolenie 30. i 40-latków - dodał.
Zjednoczoną Lewicę ocenił jako projekt "nieszczery". - Firmują go Leszek Miller i Janusz Palikot, którzy jeszcze niedawno się nienawidzili - powiedział. - To jest projekt obliczony wyłącznie na to, by kilku starych działaczy dostało się ponownie do Sejmu. Co może się zresztą nie udać, bo naprawdę trudno będzie Zjednoczonej Lewicy przekroczyć 8-procentowy próg wyborczy, który obowiązuje koalicje - dodał.
Biało-Czerwoni mają się jednak udać na spotkanie lewicowych ugrupowań zainteresowanych Zjednoczoną Lewicą.
Radio Opole
Wspomniał też o pracach Biało-Czerwonych w kontekście wyborów. - Nie będzie żadnych fajerwerków, przed nami spokojna praca, ułożymy listy i weźmiemy udział w wyborach - powiedział Napieralski. - Czy te kilka miesięcy to dość, by wylansować nowy brand? Przykład Andrzeja Dudy pokazał, że jest to możliwe. Wierzę, że w Polsce jest miejsce na nowe ugrupowanie lewicowe, które nastawi się na pokolenie 30. i 40-latków - dodał.
Zjednoczoną Lewicę ocenił jako projekt "nieszczery". - Firmują go Leszek Miller i Janusz Palikot, którzy jeszcze niedawno się nienawidzili - powiedział. - To jest projekt obliczony wyłącznie na to, by kilku starych działaczy dostało się ponownie do Sejmu. Co może się zresztą nie udać, bo naprawdę trudno będzie Zjednoczonej Lewicy przekroczyć 8-procentowy próg wyborczy, który obowiązuje koalicje - dodał.
Biało-Czerwoni mają się jednak udać na spotkanie lewicowych ugrupowań zainteresowanych Zjednoczoną Lewicą.
Radio Opole