Tirówki wołają o pomoc

Tirówki wołają o pomoc

Dodano:   /  Zmieniono: 
Według statystyk, około 200 kobiet - Polek i cudzoziemek zza wschodniej granicy - wbrew swej woli trafia co roku z terenu Polski do domów publicznych na Zachodzie.
To tylko liczba udowodnionych spraw, bo skala problemu jest znacznie większa - mówi Bogusław Tomtała z Biura Służby Kryminalnej Komendy Głównej Policji, który dane te przedstawił w Warszawie na konferencji poświęconej brytyjsko-polskiemu programowi trójstronnej współpracy z Białorusią, Ukrainą i Obwodem Kaliningradzkim w Rosji "Brama -  harmonizacja współpracy transgranicznej".

"Kobietom, które są zmuszane do prostytuowania się, będzie można skuteczniej pomagać, jeżeli zmieni się mentalność m.in. policjantów, którzy jako pierwsi stykają się z ofiarą wykorzystywania seksualnego. Tymczasem dla policjantów zza wschodniej granicy prostytuujące się na Zachodzie kobiety to hańba dla kraju - mówi Irena Dawid-Olczyk z Fundacji La Strada. "Staramy się wpajać funkcjonariuszom, że te kobiety są ofiarami, które należy chronić, temu m.in. służy program +Brama+".

W ramach programu prowadzonemu od grudnia 2002 r., polscy policjanci, prokuratorzy, sędziowie, celnicy, strażnicy graniczni wymieniają się informacjami na temat zjawiska przymusowej prostytucji ze swoimi ukraińskimi, białoruskimi i rosyjskimi kolegami. "Polski policjant, który zatrzymuje prostytuującą się Białorusinkę powinien wiedzieć jak żyje się w jej kraju. Łatwiej będzie mu zrozumieć powody, dla których postanowiła z niego wyjechać w poszukiwaniu lepszych warunków życia" - uważa Dawid-Olczyk.

Według prokurator Ewy Kotowskiej z prokuratury okręgowej w Lublinie, brak zrozumienia dla sytuacji wykorzystywanych kobiet widoczny jest również w polskim społeczeństwie. "Widząc Bułgarkę stojącą przy szosie ludzie mówią: patrz tirówka, ale nikt nie zastanawia się, z jakiego powodu tam stoi, i czy w ogóle tego chce".

To bieda i presja rodziny popycha kobiety do wyjazdu za granicę. "Wierzą, że jadą zbierać pomidory, a tymczasem trafiają do domów publicznych, gdzie są ubezwłasnowolniane. Ciągle jeszcze panuje przekonanie, że ktoś, kto wyjeżdża na Zachód szybko przywiezie duże pieniądze. Wiele kobiet wstydzi się później wrócić do rodzinnego kraju i przyznać się do tego, co je spotkało" - mówiła Lena Ambrożkiewicz z La Strady.

"Część kobiet, którym uda się wyrwać z agencji towarzyskiej, wraca do prostytucji, ponieważ nie mają ani wykształcenia, ani wyuczonego zawodu, dlatego zadaniem instytucji rządowych i organizacji pozarządowych jest prowadzenie programów reintegracyjnych. W ich ramach kobiety mogłyby uczestniczyć w kursach zawodowych" - mówiła Dawid-Olczyk. Dodała, że w Polsce dopiero powstaje Krajowy Program Zwalczania i Zapobiegania Handlowi Ludźmi. "Jesteśmy chyba jedynym krajem w Europie, w którym taki program jeszcze nie funkcjonuje" - podkreśliła.

Krajowy Program Zwalczania i Zapobiegania Handlowi Ludźmi, który ma być zrealizowany do końca 2004 r. rząd przyjął w 2002 r. Zadaniem Międzyresortowego Zespołu ds. Zwalczania i Zapobiegania Handlowi Ludźmi będzie stworzenie systemu pracy z ofiarami tego typu przestępstw i koordynowanie działalności organów administracji rządowych oraz organizacji pozarządowych.

W programie przewiduje się m.in. wprowadzenie specjalnych wiz pobytowych dla kobiet, które znalazły się w Polsce nielegalnie i były zmuszane do prostytuowania się. Wiza taka będzie ważna 6 miesięcy, w czasie których kobieta będzie miała zapewnioną opiekę, m.in. organizacji pozarządowych, pod warunkiem, że będzie współpracować z organami ścigania i wymiarem sprawiedliwości w ujęciu swych prześladowców. Następnie będzie mogła powrócić do swojego kraju.

em, pap