O możliwości postawienia prezydenta i byłego premiera przed Trybunałem Stanu w sprawie PKN Orlen mówił wywiadzie dla sobotniego "Faktu" poseł PiS i członek sejmowej komisji śledczej Zbigniew Wasserman. Jak się wyraził, w wyniku prac komisji śledczej "może być uzasadnione postawienie byłego premiera przed Trybunałem Stanu i przed sądem" w związku ze sprawą zatrzymania byłego prezesa PKN Orlen Andrzeja Modrzejewskiego. Jedna z najbardziej prawdopodobnych wersji wydarzeń jest taka, że to w gabinecie Leszka Millera zapadła decyzja o zatrzymaniu prezesa PKN Orlen Andrzeja Modrzejewskiego - uważa Wasserman. Dodał też, że niewinni nie muszą bać się komisji śledczej. Na pytanie, czy powinien się bać jej Leszek Miller, Wasserman odpowiedział twierdząco.
"Pan Wasserman jest pewnie duchem świętym dlatego, że nikt z uczestników tego spotkania, włącznie z panem Kaczmarkiem, którzy byli dotychczas przesłuchiwani, nie potwierdził tego" -skomentował Miller. Zapewnił też, że nie boi się niczego, a zwłaszcza kolegów posła Wassermana. "Uczciwi ludzie nie powinni się bać, ale problem polega na tym, że pan Wasserman nie jest człowiekiem uczciwym". "Każdy porządny, uczciwy człowiek, jeśli oskarża kogoś innego powinien mieć na to dowody" - uzasadnił.
"Bać się powinien pan Wasserman, bo kiedy był zastępca prokuratora generalnego, jego szef przekazał mu informację o nieprawidłowościach w kontraktach Orlenu. Wasserman przesłał ten materiał do prokuratury w Płocku i tolerował, że wszystko prokuratura umorzyła. To, co można było rozpocząć trzy lata temu zostało przez Wassermana zlekceważone" - oświadczył były premier.
Miller przyznał również, że jest zaniepokojony tym, co się obecnie dzieje wokół telewizji publicznej. Wyjaśnił, że chodzi o eliminowanie z TVP ludzi, "którzy w jakikolwiek sposób mogą się kojarzyć z lewicą". Były szef rządu wyraził obawę, że dochodzi do przejęcia telewizji przez ludzi prawicy. "Następuje coś w rodzaju próby przejęcia telewizji publicznej przez grupę związaną z PO i PiS" - powiedział.
em, pap