Choma: jaka mafia?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Współwłaściciel spółki "Dansztof" Krzysztof Choma zaprzeczył przed komisją orlenowską oskarżeniom swoich wspólników Danuty Gaszewskiej i Andrzeja Czyżewskiego o przejęcie firmy i poddanie jej wpływom mafii paliwowej oraz plany ich fizycznego wyeliminowania z gry.
"Nie jestem baronem paliwowym, nie znam Stanisława Cioska" - oświadczył przed komisją orlenowską współwłaściciel firmy paliwowej "Dansztof" Krzysztof Choma, zaprzeczając zeznaniom swojej wspólniczki Danuty Gaszewskiej. Zeznając o powiązaniach Dansztofu ze Stanisławem Cioskiem Gaszewska opowiadała "kompletne bzdury" - powiedział Choma. Twierdził też, że nie wie nic o jakiejkolwiek transakcji z Cioskiem. "Magazyn (który wedle Gaszewskiej miał służyć do nielegalnego mieszania paliw) kupiliśmy od całkowicie innej osoby, pani Gaszewska kłamała" - mówił. Przed komisją starał się zdyskredytować swoją wspólniczkę. Twierdził, że popełniała nadużycia we wszystkich firmach, które wcześniej prowadziła; była też zawsze nieuczciwa wobec swoich wspólników. Skarżył się, że od kilku lat narażony jest na pomówienia z jej strony.

Gaszewska 10 maja zeznała przed komisją, że magazyn w miejscowości Zaremba, początkowo należący do Cioska, został zakupiony przez jej spółkę na magazyn paliw. Formalnym właścicielem nieruchomości miał być pan Czyrko i to od niego "Dansztof" formalnie miał kupić magazyn. Gaszewska podkreśliła jednak, że magazyn został kupiony na polecenie "pana Cioska". Jej zeznaniom zaprzeczył wówczas sam Stanisław Ciosek (doradca prezydenta), a następnie złożył zawiadomienie o popełnieniu przez nią przestępstwa.

Choma przyznał, że zna Jana Bobrka, jednego z oskarżonych przez prokuraturę w związku ze śledztwem w sprawie mafii paliwowej. Jak powiedział, była to znajomość czysto handlowa i parę razy obaj prowadzili wspólnie interesy. Zaprzeczył jednak, by znał wspólników Bobrka z firmy BGM, również oskarżonych w aferze paliwowej. "Dansztof" jak podkreślił - nigdy nie zajmował się nielegalnym mieszaniem paliw.

Krzysztof Choma, z zawodu górnik i pracownik magazynu paliw, po zawodówce, został oskarżony przez Danutę Gaszewską o to, że pomógł mafii przejąć "Dansztof". Inny wspólnik spółki, przebywający obecnie w Niemczech były prokurator Andrzej Czyżewski, ścigany listem gończym, oskarża Chomę o plany wyeliminowania fizycznego jego i Gaszewskiej.

Choma zaprzeczył też, by usunął Gaszewską z "Dansztofu" - bo - jak powiedział - "ona nadal jest właścicielką 40 proc. akcji firmy, jeśli chce to niech o nią walczy" - powiedział. Równie stanowczo zaprzeczył, by kiedykolwiek zamierzał dążyć do fizycznej eliminacji Czyżewskiego. "To kłamstwo absolutne", odparł pytany o Wassermanna o to, co wie na temat, jakoby był współautorem scenariusza pozbycia się Czyżewskiego, poprzez spowodowanie wypadku drogowego.

Również na pytanie o pożar w budynkach należących do Gaszewskiej, wkrótce po tym jak zawiadomiła prokuraturę o groźbach karalnych jakie miał przekazywać pod jej adresem, Choma powiedział, że o pożarze dowiedział się "dużo później". "To ponoć była jakaś stodoła" - mówił.

Świadek przyznał, że był na 3 miesiące aresztowany pod zarzutem wyłudzenia kredytu z Kredyt Banku w Rybniku.

em, pap

Czytaj też: Państwo mafijne wg Danuty G.