"Między innymi to absolutne przekonanie, że Polska potrzebuje rządu, który zajmuje się przede wszystkim kontrolowaniem, ściganiem, teczkami, lustracją i takie lekceważenie i szukanie kogokolwiek do tych spraw, mam wrażenie w rozumieniu Jarosława Kaczyńskiego drugorzędnych jak: gospodarka, zdrowie, sprawy społeczne" - wyjaśnił Tusk.
Jego zdaniem, analogią do rządu Olszewskiego jest także "traktowanie władzy, czy tworzenia rządu i koalicji, jako nieustanną konfrontację polityczną ze wszystkimi". "Szczegóły rozmów sprzed wielu lat, a także ich efekt do złudzenia przypominają rok 1992" - ocenił.
Tusk żartował, że w swojej młodości nie odbył tylu spotkań z żadną dziewczyną, jak w ostatnim czasie z liderami PiS. Dodał, że tamte randki były jednak bardziej skuteczne.
Tusk zapowiedział też, że na czwartek zwoła Radę Krajową Platformy, która zdecyduje o stanowisku partii wobec rządu Kazimierza Marcinkiewicza. Podkreślił, że nie może być jednoczesnej współpracy PiS z Samoobroną oraz z PO.
"Nie można wspierać koalicji Kaczyński-Lepper, bo z tego nic dobrego dla Polski nie wyjdzie. Dlatego, jeśli do czwartku nic się nie zmieni - a pan Jarosław Kaczyński był tu uparty i bezwzględny w tej swojej prognozie - to będę rekomendował Platformie Obywatelskiej dystans do takiego układu: Jarosław Kaczyński - Andrzej Lepper" - oświadczył Tusk.
Lider PO jest przekonany, że po to, aby zdobyć stuprocentową kontrolę nad resortami siłowymi, szef PiS Jarosław Kaczyński był gotowy do sojuszu z Lepperem. Lepper - w przeciwieństwie do Platformy - nie wymagał od PiS zachowania zasady wzajemnej kontroli i równowagi - ocenił Tusk.
"Jeśli słyszę od Jarosława Kaczyńskiego, że PiS musi mieć wszystkie resorty dotyczące sprawiedliwości, aparatu ścigania i przymusu, administracji, musi mieć 100 procent władzy, to znaczy, że nie ma elementarnego zaufania do swojego partnera" - podkreślił lider PO.
Tusk dodał, że jako lider PO nie może zaakceptować takiego układu rządzącego, w którym "jedna partia ma 100 procent władzy, a druga jest dekoracją, która ma przykryć pewne problemy tego rządu". "Ta determinacja, żeby zdobyć 100 procent władzy, doprowadziła Jarosława Kaczyńskiego do sojuszu z Andrzejem Lepperem. I to uważam za sygnał bardzo niepokojący" - uważa.
Tusk podkreślił, że w niedzielę podjął próbę na rzecz utworzenia koalicji PiS-PO i skierował prośbę, by wstępem do rozmów było zaprzestanie "taktycznego sojuszu" PiS z Samoobroną.
"Usłyszałem kilka godzin później informację, że nie jest to możliwe, a w wieczornych bezpośrednich rozmowach Jarosław Kaczyński potwierdził, że nie jest zainteresowany w tej chwili zerwaniem tego sojuszu z Andrzejem Lepperem" - powiedział.
Tusk dodał, że prof. Zbigniew Religa, który został ministrem zdrowia w rządzie Marcinkiewicza, podjął decyzję o wejściu do rządu na własną odpowiedzialność. Jak dodał, nie podziela wiary Religi, że uda się pogodzić jego program z programem PiS.
Jak podkreślił, PiS w rozmowach o rządzie koalicyjnym odrzucało kolejne postulaty Platformy. PiS nie zgodziło się, aby Jan Rokita został ministrem spraw wewnętrznych i administracji, Bronisław Komorowski - marszałkiem Sejmu, a Stefan Niesiołowski - wicemarszałkiem Senatu - wyliczał polityk PO.
Zadeklarował, że jest jeszcze gotów do "każdej dobrej rozmowy", choć - jak określił - zachowanie J. Kaczyńskiego jest "bardzo zapalczywe". Tusk dodał, że lider PiS potrafi być "mistrzem walki i destrukcji". Szef PO podkreślił zarazem, że w sprawie zawarcia przez PiS koalicji z PO u premiera Kazimierza Marcinkiewicza zauważył "maksimum dobrej woli".
"Podejrzewam, i mam nadzieję, że Jarosław Kaczyński się nie obrazi, ale obserwuję od lat jego sposób uprawiana polityki i negocjacji i mam dziś wrażenie, że lepiej widzę, do czego prowadzi ten sposób politykowania Jarosława Kaczyńskiego, niż on sam. I skutek będzie bardzo podobny do tego z roku 1992 r."
ss, ks, pap