Giertych zakazuje używania komórek

Giertych zakazuje używania komórek

Dodano:   /  Zmieniono: 
Wicepremier i minister edukacji Roman Giertych zapowiedział, że na terenie szkół zostanie wprowadzony całkowity zakaz używania telefonów komórkowych.
Giertych poinformował dyrektorów, że ministerialnym rozporządzeniem zostanie wprowadzony obowiązkowy nakaz wpisu do statutów szkolnych, zakazu używania na terenie szkół telefonów komórkowych.

"Telefony komórkowe są dobre do kontaktu z rodzicami, ale można ten kontakt zrealizować poza budynkiem szkoły. A już w żadnym razie nie można zezwolić na korzystanie z telefonów komórkowych na lekcji, czy to w formie SMS-ów, czy w formie zwyczajnej rozmowy telefonicznej. To jest rzecz niedopuszczalna" - tłumaczył minister edukacji, mówiąc o założeniach programu "Zero tolerancji".

Na konferencji prasowej po spotkaniu Giertych dodał, że jego intencją jest to, by telefony nie były używane w żaden sposób na lekcjach. Pytany o to, jakie kary obowiązywałyby za złamanie zakazu, minister powiedział, że będą o tym decydowały same szkoły.

Minister zachęcał dyrektorów szkół, by "ukrócili rewię mody" i wprowadzili u siebie mundurki szkolne (spotkanie odbyło się w liceum katolickim, gdzie takie stroje obowiązują), choć zastrzegł, że resort takiego nakazu nie zamierza wprowadzać.

"Nie wolno mylić plaży czy dyskoteki z budynkiem szkoły" - mówił Giertych. W jego ocenie, mundurki szkolne to dobry sposób ukrócenia "poczucia alienacji ze strony uczniów mniej zamożnych" ale i "innych niepożądanych elementów" występujących w szkole.

Apelował do dyrektorów szkół, by wraz z nauczycielami "zwracali uwagę na drobiazgi", bo - jego zdaniem - jeżeli nie będzie zwracania uwagi na takie drobne rzeczy jak używanie telefonów komórkowych czy strój uczniów, to "nie zbudujemy właściwego wzorca edukacji".

Giertych tłumaczył, że "Zero tolerancji" ma oznaczać "zero tolerancji dla obojętności i patrzenia przez palce" na negatywne zjawiska w szkołach. "To ma być dla nas zero tolerancji" - mówił do pedagogów. Powiedział też, że nie można pozostawiać bezkarnie nawet najmniejszych wykroczeń przeciwko porządkowi.

"Tolerancja w tym przypadku oznacza współudział. Jeżeli tolerujemy sytuację, w której ktoś kogoś uderzy, ktoś kogoś zwymyśla (...), jeżeli tolerujemy tego typu incydenty, to sprawcy zostają powstrzymani dopiero, gdy komuś zrobią poważną krzywdę, gdy trafiają przed oblicze wymiaru sprawiedliwości" - przekonywał Giertych.

Na konferencji prasowej powtórzył, że wybiera się w piątek do gimnazjum nr 2 w Gdańsku, by tam ogłosić program. Powiedział, że chce tam przeprowadzić wizytację i spotkać się z nauczycielami. Jak mówił, chce usłyszeć, co mają do powiedzenia na temat wydarzeń, które doprowadziły do śmierci uczennicy tej szkoły.

O zmianę miejsca prezentacji programu apelowała m.in. wiceprezydent Gdańska Katarzyna Hall argumentując, że lepiej by spotkanie odbyło się poza szkołą, bo pozwoli to "nie naruszać powoli normującej się sytuacji w szkole".

"Przypominam, że to minister edukacji odpowiada za nadzór pedagogiczny we wszystkich szkołach w całym kraju. Samorząd, owszem, mianuje dyrektora (...), ale to ja odpowiadam za nadzór pedagogiczny, dlatego pojadę tam, spotkam się z dyrekcją i niektórymi nauczycielami" - powiedział Giertych dziennikarzom.

Zaprzeczył informacjom, że dyrekcja gimnazjum nie była zawiadomiona przez ministerstwo o piątkowej wizycie. Podał, że ze szkołą kontaktował się dyrektor departamentu nadzoru oświatowego MEN Ryszard Szubański.

Giertych powiedział też dziennikarzom, że od spotkania z dyrektorami szkół w Białymstoku rozpoczął cykl spotkań w związku z programem "Zero tolerancji". Jak mówił, chciałby dyrektorów szkół przekonać do jego realizacji. Czy udało mu się to w Białymstoku, nie wiadomo, bo spotkanie z dyrektorami, poza częścią obejmującą wystąpienie ministra, odbyło się bez udziału mediów.

pap, ab