Śmierć migrantów przy granicy Polski. „Śledztwo obejmuje 12 ciał”

Śmierć migrantów przy granicy Polski. „Śledztwo obejmuje 12 ciał”

Migranci na polsko-białoruskiej granicy w kwietniu 2022 r.
Migranci na polsko-białoruskiej granicy w kwietniu 2022 r. Źródło: X / Grupa Granica
Kryzys migracyjny na granicy Polski z Białorusią oznacza dramaty, a nawet śmierć osób ściągniętych przez Aleksandra Łukaszenkę na granicę Unii Europejskiej. Ile osób zmarło w tym czasie po polskiej stronie?

Wywołany przez reżim Aleksandra Łukaszenki trwa od półtora roku. Na wschodnią granicę UE ściągają cudzoziemcy z krajów takich jak Syria, Irak, Jemen czy Afganistan. W tym czasie nie obyło się bez ofiar. Śmierć osób, które zmarły po polskiej stronie, bada prokuratura.

Kryzys na granicy polsko-białoruskiej. Prokuratura bada śmierć migrantów

– Prokuratura Okręgowa w Suwałkach prowadzi jedno śledztwo w sprawie ciał cudzoziemców, które zostały ujawnione w rejonie granicy z Białorusią. Obecnie śledztwem objętych jest 12 ciał. Pierwsze zostało odnalezione we wrześniu ubiegłego roku, natomiast ostatnie ciało, wobec którego prowadzone jest to śledztwo, zostało ujawnione dwa miesiące temu – powiedział Wojciech Piktel z Prokuratury Okręgowej w Suwałkach. To uchodźcy z Iraku, Syrii, Nigerii, Jemenu i Sudanu, którzy zmarli najprawdopodobniej z wychłodzenia.

Nie wiadomo dokładnie, ile osób zmarło po stronie białoruskiej. W środę 28 grudnia białoruski komitet śledczy donosił, że dzień wcześniej przy zaporze na granicy znaleziona została martwa nastolatka w Syrii. Przy jej ciele miał znajdować się ojciec. Białorusini oskarżyli polskie służby o kilkakrotne odsyłanie Syryjki z kraju.

Białorusini oskarżają Polaków o śmierć Syryjki. Straż Graniczna odpowiada

Zarzutom zaprzeczyła w rozmowie z „Wprost” mjr Katarzyna Zdanowicz, rzeczniczka prasowa Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej. Przedstawicielka Straży Granicznej zapewniła, że w ostatnich dniach przez granicę na polską stronę nie przedostał się żaden cudzoziemiec z nastoletnią córką.

Gdyby taka sytuacja rzeczywiście miała miejsce, musiałaby ona zostać odnotowana w rejestrze pograniczników. – Sprawdziłam, czy w ogóle mieliśmy ojca z nastolatką w ostatnim czasie. W ogóle nie było takich zdarzeń – komentowała mjr Katarzyna Zdanowicz.

Zapewniła też, że „jeśli jakiekolwiek osoby potrzebowałyby pomocy, to zostałoby wezwane pogotowie”. – Zawsze wzywamy karetkę, gdy widzimy, że komuś cokolwiek dolega – zaznaczyła.

Czytaj też:
Polskę czeka kolejna fala uchodźców z Ukrainy? Wiceszef MSWiA zabrał głos
Czytaj też:
Białoruś krytykuje mur na granicy z Polską. Władze o śmierci od „polskiego ciernia”

Źródło: WPROST.pl