Życie seksualne Szwedów i Polaków. „Jesteśmy bardzo różni erotycznie”

Życie seksualne Szwedów i Polaków. „Jesteśmy bardzo różni erotycznie”

Katarzyna Tubylewicz
Katarzyna Tubylewicz Źródło:Archiwum prywatne
W Szwecji różnorodność związków spotyka się ze społeczną akceptacją, w Polsce bardzo często z histeryczną podejrzliwością – o związkach, rodzinie, rodzicielstwie, miłości oraz seksie mówi Katarzyna Tubylewicz, pisarka i kulturoznawczyni, była polska dyplomatka w Szwecji, autorka reportaży na temat tego kraju, w tym najnowszego – „Szwedzka sztuka kochania”, w rozmowie z Łukaszem Sakowskim, twórcą bloga totylkoteoria.pl.

Łukasz Sakowski, autor „Bioksiążki”, organizator plebiscytu na Biologiczną Bzdurę Roku: Pani książka jest o miłości i seksie. Mimo to pojawia się w niej niewiele o dzieciach i rodzicielstwie. A to dość bliski i w wielu przypadkach nierozerwalny temat. Do tego gorący, bo kwestia niskiej dzietności i kryzysu demograficznego zajmuje coraz więcej osób. Dlaczego tego wątku jest w pani reportażu tak niewiele?

To nie do końca prawda, bo bardzo ważny jest rozdział o ludziach, którzy się rozwiedli i nadal razem wychowują dzieci. W konfiguracji, w której jest jedna mama i jej dwóch byłych mężów, także ze sobą zaprzyjaźnionych. Dwa razy w roku jeżdżą wspólnie na wakacje z dziećmi i nowymi partnerami, spędzają razem święta; to jest bardzo rozszerzona rodzina, w której jest sporo dorosłych, ale to dzieci i ich poczucie wewnętrznego bezpieczeństwa znajdują się w centrum. Byli partnerzy, będący ich rodzicami, są przyjaciółmi. Jedzą raz w tygodniu kolację w pełnym gronie, aby dzieci miały poczucie, że rodzice się lubią.

To jest coś, czego trzeba się nauczyć w dzisiejszym świecie. Bo żyjemy w kulturze monogamii seryjnej i coraz częściej jest tak, że jedno dziecko jest z jednym partnerem, a drugie z innym.

Jednocześnie moja książka nie traktuje przede wszystkim o rodzinach, tylko o miłości romantycznej, erotycznej, bardzo różnorodnej i często wielkiej. Ale w szwedzkich rodzinach dzieci są niezwykle ważne i myślę, że widać to w rozdziałach, które traktują o ludziach mających dzieci, a takich rozdziałów jest kilka.

Im dłużej żyjemy, tym większe ryzyko, że miłość do jednego partnera wygaśnie i będziemy szukać kolejnego. Przekleństwem długowieczności jest utrata miłości.

Albo raczej: nasza długowieczność tworzy nowe wyzwania dla miłości i jeszcze większe dla namiętności. Zwłaszcza jeśli żyjemy w kulturze i społeczeństwie, które dają jednostce przestrzeń i szanse na poszukiwanie szczęścia i samorealizacji. Ale też nie powinniśmy myśleć tak, że jeśli miłość się kończy, to znaczy że za mało się staraliśmy, byliśmy leniwi albo że miłość nie była prawdziwa.

Źródło: Wprost