Katarzyna Krauss i Martyna Maliszewska – Mańk to duet miłośniczek kapeluszy i biznesowomen, które działają między innymi na Torze Wyścigów Konnych Służewiec promując nakrycia głowy
Artykuł sponsorowany

Katarzyna Krauss i Martyna Maliszewska – Mańk to duet miłośniczek kapeluszy i biznesowomen, które działają między innymi na Torze Wyścigów Konnych Służewiec promując nakrycia głowy

Katarzyna Krauss i Martyna Maliszewska – Mańk
Katarzyna Krauss i Martyna Maliszewska – Mańk Źródło:Damosfera
Ich celem jest przywrócenie kapeluszom miejsca w przestrzeni modowej XXI wieku. Martyna jest też modystką, która ukrywa się pod nazwą M&M Millinery. Ostatnio w poszukiwaniu inspiracji zawędrowały do Londynu na słynne wyścigi Royal Ascot.

Natalia Klimczak: Dlaczego chcecie, żeby kapelusze i fascynatory były bardziej doceniane w dzisiejszych czasach?

Katarzyna: Pamiętam moją babcię, która bardzo lubiła kapelusze. Do dziś mam zdjęcia mojej babci i moich prababci, które je nosiły i zawsze mnie to fascynowało. Pamiętam, że moja babcia bardzo lubiła. Kiedy byłam małą dziewczynką, częściej chodziła w turbanach. Bardzo jej było do twarzy!

Oglądając stare zdjęcia myślałam sobie, że to przepiękny dodatek i warto by było przywrócić go na polskie ulice. Przy tym mam świadomość, że świat wygląda inaczej niż kiedyś. Nie wyobrażam sobie pań z rondami w autobusach, w metrze, w tramwaju. Tworząc Damosferę myślałam o przywróceniu kapeluszy czy fascynatorów od święta, kiedy wychodzisz do teatru, idziesz na jakiś garden party, na jakąś wieczorną galę.

Martyna: Szkoda by było, gdyby takie piękne elementy damskiej garderoby po prostu zostały zapomniane. Myślę, że są na pewno uzupełnieniem damskich stylizacji i tych codziennych, i tych wieczorowych i tych koktajlowych. Stanowią dopełnienie stylizacji na różnego rodzaju przyjęcia garden party, wesela, chrzciny, komunie, no i oczywiście wyścigi konne. W przeszłości uważane były za atrybut kobiecości, więc warto to podtrzymać.

Kto może dziś nosić kapelusze?

Martyna: Myślę, że każda kobieta, która się odważy, bo teraz kapelusze są kojarzone z odwagą. Jak idzie jakaś pani w kapeluszu, to jest zawsze. Czapka z wielkim pomponem bądź ostatnio modnymi dwoma pomponami nie robi takiego wrażenia jak kapelusz, turban fascynatorów albo toczek. Każda elegancka pani powinna nosić ładne, dobrane do całej stylizacji nakrycie głowy.

Katarzyna Krauss i Martyna Maliszewska – Mańk

Skąd pomysł na konkursy na najlepszą stylizację z kapeluszem? Czy pamiętacie jakąś szczególną uczestniczkę?

Katarzyna: Damosfera i Warszawski Dzień Kapelusza powstały mając celu gromadzenie modystek i modystów z całej Polski. Chodziło o stworzenie przestrzeni, gdzie mogą spotykać się miłośnicy kapeluszy, czyli ci, którzy chcą je nosić, z osobami, które je tworzą. Warszawski Dzień Kapelusza szybko stał się prawdziwym świętem miłośników kapeluszy, którzy zjeżdżali z najdalszych kierunków. Aby zachęcić do aktywnego udziału w tym wydarzeniu, powstał konkurs na najpiękniejszą stylizację w kapeluszu. W tych konkursach zawsze chodzi o to, że ma to być cała stylizacja, a nie tylko sam kapelusz. Kapelusz jest dopełnieniem naszej stylizacji. Zależy nam też na tym, aby z roku na rok podnosić poziom wydarzenia. Chciałybyśmy, aby kiedyś było u nas tak, jak na Royal Ascot.

Martyna: Zapadła mi w pamięć dziewczyna w różowej sukience, z fascynatorem na froncie głowy, z elementami czarnego. To była ciekawa konstrukcja, bardzo oryginalna, wyróżniająca się na tle różnych innych startujących dziewczyn. W zeszłym roku pojawiła się też dziewczyna stylizowana na lata trzydzieste, bardzo oryginalna. Spodnie, koszula w taki trochę opartowy print i do tego piękny musztardowy turban, super okulary przeciwsłoneczne. Siedziała sobie na ławeczce, paliła papierosa przez fifkę. Prawie jak z epoki.

Dlaczego trafiłyście na Tor Służewiec?

Katarzyna: Tor Wyścigów Konnych Służewiec w Warszawie to przestrzeń, która powstała przed wojną. Najpierw wyścigi konne odbywały się na Polach Mokotowskich. Ponieważ było tam za mało miejsca, powstał właśnie ten obiekt, który na tamte czasy był niezwykle nowoczesny. Czytałam, że gdyby nie wojna, która przerwała dobrą passę Toru, mógł on już wtedy stać się obiektem światowej sławy. Tor przetrwał wojnę niemal nietknięty i dziś jest unikatowym miejscem na mapie Polski. To olbrzymi teren, pełen zieleni pamiętającej czasy przedwojenne. Jest to tak wyjątkowe miejsce, że warto, aby poznali je nie tylko Warszawiacy. Podczas wyścigów dzieje się naprawdę dużo.

Można wykupić specjalne miejsce na trybunie honorowej, mieć dostęp do strefy vip. Ale to nie jedyne oblicze tego miejsca! To świetny pomysł na spędzenie czasu dla całych rodzin, paczek przyjaciół, znajomych. Każdy znajdzie tu coś dla siebie. Wyścigi to nie tylko gonitwy i obstawianie koni, emocje związane z gonitwą. Wielokrotnie widziałam, że te udzielają się wszystkim, ale Tor to również przestrzeń, w którym można zadać szyku. To miejsce spotkań modowych, towarzyskich, biznesowych. Tu też powstają biznesy, tu też powstają znajomości, tu jest miejsce, które na chwilę staje się takim. To idealna przestrzeń, aby dotrzeć do ludzi lubiących piękne stylizacje i nakrycia głowy.

Co jest dla Was najpiękniejsze, najbardziej inspirujące w wydarzeniach wokół wyścigów konnych?

Martyna: Najpiękniejsze podczas wydarzeń organizowanych na Torze Wyścigów Konnych w Warszawie są atmosfera, która tam panuje i chęć wystylizowana się przez kobiety, które przychodzą i które chcą wystartować w konkursie. One po prostu traktują to szalenie poważnie. Każda z nich chce wyglądać wyjątkowo. Wiem, że przygotowują się do tego już na parę miesięcy wcześniej. Kreacje, w których przychodzą są pieczołowicie dobierane, konsultowane. Część z nich trafia do mnie po kapelusz czy na tor po toczek i wiem jak szczegółowo wszystko konsultują.

Dokładają starań, aby to było wszystko dobrane, żeby cała stylizacja była po prostu dopięta na ostatni guzik. Zachwycające jest to, że one celebrują ten dzień, że przychodzą z koleżankami, że chcą sobie robić zdjęcia na tych ściankach i tak krok za krokiem zaczynają się wdrażać też w sportowe emocje. Zaczynają od kapeluszy i stylizacji, a po chwili zaczynają grać na torze. Po niedługim czasie zaczynają kojarzyć konie, które startują w wyścigach.

Dlaczego zdecydowałyście się wybrać na Royal Ascot?

Martyna: To od było zawsze moje marzenie. I miało się spełnić już parę lat temu, ale zatrzymała to pandemia. Od dawna śledziłam wydarzenia Royal Ascot z zapartym tchem, podziwiałam szczególnie rodzinę królewską, zawsze przepięknie wystylizowaną, w pięknych kapeluszach.

W tym roku to marzenie się spełniło, ale niestety nie całkiem. Od lat marzyłam o tym, aby na torze Royal Ascot zobaczyć królową Elżbietę II, ikonę kapeluszowej mody.

Royal Ascot

W ogóle tego się nie da opisać, bo wchodząc przez bramy toru Ascot, widzi się morze kapeluszy, cylindrów, pięknie wystylizowanych osób. Tam wszyscy wyglądają przepięknie. Tam nie ma przypadku. Tam przybywają panie, które mają na głowach niesamowite konstrukcje, panowie, którzy po prostu mają na sobie eleganckie smokingi. Atmosfera tam panująca jest tak wyjątkowa, że nie będzie przesadą stwierdzenie, że Royal Ascot jest niczym narodowe święto.

Katarzyna: Od dawna mówimy, że chcemy, żeby na Torze Wyścigów Konnych Służewiec było jak na Ascot. Jednak doszłyśmy do wniosku, że nie możemy tylko o tym mówić, a jednocześnie znać to miejsce tylko z relacji. Stąd podjęłyśmy w tym roku decyzję, że lecimy tam i że będziemy częścią tego wydarzenia. Trafiłyśmy też na dość ważne wydarzenie, czyli Ladies Day, do strefy Królowej Anny, gdzie wpuszczano wyłącznie elegancko wystylizowane osoby. Zależało nam na zgromadzeniu doświadczeń, inspiracji i pokazaniu jak może być na wydarzeniach na Torze Wyścigowym w Warszawie.

Jak widzicie dalej swoją kapeluszową misję?

Martyna: Dla mnie najważniejsze jest to, żebym mogła się dalej rozwijać, żebym mogła na bazie tego, co jest modne, jakie są trendy w fascynatorów oraz kapeluszach. Chcę dążyć do perfekcji, żeby tworzyć na światowym poziomie. Zależy mi, aby pokazać tutaj na polskim gruncie, że można wykształcić się w tak niszowej branży i dorównać modystkom z Londynu. Miałam tego przedsmak będąc na Royal Ascot, gdzie mój kapelusz czy kapelusz Katarzyny nie ustępował niczemu, jeżeli chodzi o jakość wykonania, o piękno tym kapeluszom, które były na głowach angielskiej arystokracji.

Źródło: Damosfera