Od malowideł naskalnych po płótno. Malarstwo aborygeńskie – rosnąca siła na współczesnym rynku sztuki
Artykuł sponsorowany

Od malowideł naskalnych po płótno. Malarstwo aborygeńskie – rosnąca siła na współczesnym rynku sztuki

Iwona Pruszyńska, prawnik australijski i polski. Prowadzi kancelarię Cap Lawyers Australian Polish Legal Services z oddziałami w Sydney i Warszawie. Prywatnie jest miłośniczką i kolekcjonerką sztuki aborygeńskiej
Iwona Pruszyńska, prawnik australijski i polski. Prowadzi kancelarię Cap Lawyers Australian Polish Legal Services z oddziałami w Sydney i Warszawie. Prywatnie jest miłośniczką i kolekcjonerką sztuki aborygeńskiej Źródło:Media Forum
Na polskim rynku sztuki pojawiły się pierwsze egzemplarze wysokiej klasy obrazów namalowanych przez rdzennych mieszkańców Australii. Ich wystawę, planową na pozna jesień, organizuje nowo powstała warszawska galeria sztuki aborygenskiej “Utopia Art”. Jej wlascicielka, Iwona Pruszyńska wyjaśnia fenomen i wyjątkowość tej formy malarskiej, która od wczesnych lat 80 -tych zeszłego stulecia wzbudza podziw i ogromne zainteresowanie świata zachodniego.

Cywilizacja aborygeńska jest najstarsza, znana nam, trwająca cywilizacja ludzka. Jej początek szacuje się na 65 000 lat wstecz. Od początków jej trwania, nieprzerwanie do dziś, Aboygrni uzywaja rysunku jako podstawowej formy przekazu

Mimo, iż najstarsze aborygeńskie malarstwo naskalne odkryte przed archeologow datowane jest na co najmniej 20 tysięcy lat, rozkwit i rozpowszechnienie sztuki aborygeńskiej przypada dopiero na lata 80. i 90 XX. Choć przez tysiąclecia rdzenni mieszkańcy Australii utrwalali świat swoich mitów, legend i historii plemiennych, malując na skałach, piasku lub własnym ciele, to dopiero na początku lat 70. XX wieku sztuka aborygeńska została po raz pierwszy utrwalona na płótnie.

Przełom ten nastąpił w 1971 roku, kiedy do Papunya Tula – niewielkiej osady położonej na pustyni w sercu Australii, przybył nauczyciel Geoffrey Bardon, który – zachwycony rysunkami wykonanymi na piasku przez statszyznę plemienna w trakcie tańców rytualnych – zachęcił mężczyzn by swoje rysunki utrwalili na nieznanym ich dotychczas materiale, kartonie. Bardon podarował aborygeńskim mężczyznom płótna, farby i pędzle. W ten sposób zaczęły powstawać dzieła malarskie trafiające na rynek sztuki, a w kolejnej dekadzie australijskie muzea organizowały już pierwsze wernisaże aborygeńskich artystów.

Obraz zamiast słowa

Choć sztuka aborygeńska ma niekwestionowaną wartość artystyczną, to co w niej przede wszystkim fascynuje, to jej wartość antropologiczna. Aborygeni przez 65 tys lat używali do malowania tylko surowców mineralnych i byli w stanie wydobyć z nich jedynie cztery kolory. Biały mówił o niebie i duchach przodków. Rdzawy lub czerwony, używany był do malowania ziemi, piasku i dróg. Żółty symbolizował słońce, powietrze i przestrzeń, a czerń służyła do przedstawiania postaci.

Mimo tej prostej kombinacji kolorystycznej, dzieła sztuki aborygeńskiej fascynują swym głębokim znaczeniem duchowym: mistycznym związkiem Aborygenów z ziemią, jej florą i fauną oraz naturalnymi elementami przyrody. Pradawna, wysoce symboliczna forma ekspresji opisywała narodziny świata (określana przez rdzennych mieszkańców Australii słowem “Dreamtime” – “Czas Snu”) i ukrywana była pierwotnie na terytoriach niedostępnych dla osób świeckich, czyli niewtajemniczonych.

Ze względu na brak piśmiennictwa i liczb w kulturze aborygeńskiej, rysunki były sposobem na przekazanie kolejnym pokoleniom danych historycznych, kodeksów prawa, legend, mitów i opowieści, które tworzyły zarówno sakralną część życia danego plemienia, jak i pełniły funkcję kroniki wiedzy o ziemi, wydarzeniach i wierzeniach Aborygenów. Malowane przez plemiona symbole pełniły nie tylko funkcję sakralną. Miały też istotny walor edukacyjny: pomagały w nawigacji, uczyły kolejne pokolenia przetrwania na pustyni, użytkowania ziemi, korzystania z dóbr przyrody.

Co z prawami autorskimi?

Każde plemię ma prawo do malowania jedynie elementu historii stanowiącego część ich własnego dziedzictwa i tożsamości. Prawa do przechowywania i kultywowania każdego z pomniejszych elementów danej plemiennej historii otrzymują konkretne rodziny. Te same prawa do danej historii są przez daną rodzinę lub plemię dziedziczone i jako takie mają wartość ekonomiczną.

W naszym, zachodnim rozumieniu prawa, możemy powiedzieć, że raz do roku starszyzny wszystkich plemion spotykają się, by dokonać oficjalnego użyczenia “praw autorskich”, czyli wymienić się częściami swoich historii, użyczając ich sobie na określony czas. W czasie takiego użyczenia, plemię lub rodzina otrzymuje prawo malowania historii i wierzeń innego plemienia, jednak kiedy “okres użyczenia” mija, prawa te wygasają.

Tak jak artysta aborygeński bez specjalnego pozwolenia starszyzny nie może utrwalić na płótnie historii, której nie odziedziczył po swoich przodkach, tak samo kobieta nie może malować historii należącej do mężczyzny. Historie malowane przez kobiety tradycyjnie odnoszą się do zbieractwa, opieki nad dziećmi i kulinariów, gdy tymczasem mężczyźni pielęgnują wiedzę sakralną i sztukę łowiectwa.

Aż do początku XXI wieku kowboje, kanciarze, nielegalni handlarze przylatywali do Australii i wracali z bezcennymi łupami: ładunkiem obrazów uzyskanych nieuczciwymi i nikczemnymi metodami. Rdzennym artystom płacono alkoholem lub jedzeniem, a jeśli nawet odkupowano prace za gotówkę, płacono im paręnaście dolarów za obraz, który potem sprzedawano za tysiące.

Nielegalne praktyki

Nierdzenny Australijczyk nie ma w ogóle prawa tworzyć aborygeńskiego dzieła sztuki. Kopiowanie oryginalnych obrazów aborygeńskich będzie naruszeniem praw autorskich, ale także praw rzeczowych i sakralnych. Dozwolone jest jedynie malowanie metodą kropkowania motywów niezapożyczonych z kultury aborygeńskiej, gdyż nie są one opowieścią o świecie czy duchowości aborygeńskiej, nie naruszają tym samym żadnych praw. Australijskie Centrum Prawa Sztuki szacuje, że 80% rdzennej sztuki dostępnej na rynku to w rzeczywistości sztuka fałszywa, wykonana przez nierdzennych Australijczyków. Fałszywe dzieła sztuki dewaluują i lekceważą autentyczne prace aborygeńskie, a w wielu przypadkach odbierają rdzennym społecznościom możliwości ekonomiczne.

Produkcja fałszywych obrazów aborygeńskich lub ich imitacji jest również lekceważąca na głębszym poziomie kulturowym. Istnieje wiele obrazów, które opowiadają historie sakralne, nie powinny więc być oglądane przez niewtajemniczonych. Przedstawiają świętą wiedzę, która przeznaczona jest tylko dla konkretnych rodzin i społeczności aborygeńskich. Umożliwienie artystom wyboru dzieł, którymi chcieliby się podzielić, jest kluczowe dla etycznego obrotu sztuką aborygeńską. Naruszenie tej zasady wiele razy skończyło się dla producenta fałszywego obrazu koniecznością zapłaty ogromnego odszkodowania.

Uczciwość, przejrzystość i odpowiedzialność rdzennego rynku promuje Kodeks Sztuki Rdzennej i Stowarzyszenie Sztuki Aborygenów Australii. Sprzedawcy, którzy podpisują się pod tymi kodeksami, zobowiązują się do przestrzegania standardów, w tym uczciwego postępowania z rdzennymi artystami, poszanowania ich praktyk kulturowych, praw i przejrzystości w promocji i sprzedaży aborygeńskich dzieł sztuki. Dlatego najlepszym miejscem do etycznego zakupu obrazu aborygeńskiego są Centra Sztuki Aborygeńskiej, będące podstawowym pośrednikiem między artystami a szerzej pojętym przemysłem obrotu dziełami sztuki.

Autorka: Iwona Pruszyńska

Autorka jest prawnikiem australijskim i polskim. Prowadzi kancelarię Cap Lawyers Australian Polish Legal Services z oddziałami w Sydney i Warszawie. Prywatnie jest miłośniczką i kolekcjonerką sztuki aborygeńskiej. W tym roku otworzyła w Warszawie Galerię Sztuki Aborygeńskiej “ Utopia Art”

Źródło: Media Forum