Po etacie w korpo, szyją patchwork. Wielki powrót mody sprzed dekad

Po etacie w korpo, szyją patchwork. Wielki powrót mody sprzed dekad

Stowarzyszenie Polskiego Patchworku działa przy Muzeum Lniarstwa im. Filipa de Girarda w Żyrardowie
Stowarzyszenie Polskiego Patchworku działa przy Muzeum Lniarstwa im. Filipa de Girarda w Żyrardowie Źródło:Archiwum prywatne
Patchwork w przeszłości pozwalał kobietom zajmującym się domem i dziećmi poczuć się artystkami. Dzisiaj pozwala na to także informatyczkom, pracowniczkom korporacji i wszystkim, które mają za dużo na głowie.

Kilka lat temu rozmawiałam z Gillian Travis z Wielkiej Brytanii, jedną z najbardziej rozpoznawanych twórczyń patchworku na świecie. 80 proc. swojego życia spędza na podróżach, podczas których uczy kobiety tworzenia patchworków. Zastanawiałyśmy się nad fenomenem zszywania kawałków materiału, który – mimo upływu lat – ma się dobrze, a nawet świetnie.

Dlaczego kobiety go pokochały, choć jest żmudny i pracochłonny?

– Kariera patchworku na Wyspach zaczęła się w latach 60. Większość kobiet była zwykłymi kurami domowymi. Siedziały w domach i wychowywały dzieci, nikt nie zajmował się tym, czy mają w sobie „pokłady kreatywności” – opowiadała Gillian Travis. – I to szycie patchworków zrobiło z nich artystki i pokazało drzemiące w nich pokłady artyzmu. I tak działo się bez względu na kraj: Francja, Czechy, Hiszpania. Dzisiejsze wystawy patchworków organizowane na całym świecie to bardzo dobry pretekst do kobiecych spotkań – mówiła.

Artykuł został opublikowany w 23/2024 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.