Kara o lekkim zabarwieniu pruderyjnym

Kara o lekkim zabarwieniu pruderyjnym

Dodano:   /  Zmieniono: 
10 tys. zł kary ma zapłacić TVP za wyemitowanie w czasie chronionym serialu dokumentalnego pt. "Ballada o lekkim zabarwieniu erotycznym"- zdecydowała przewodnicząca KRRiT Danuta Waniek.
Serial, nadawany przez kilka miesięcy przez program I Telewizji Polskiej w niedzielę o godz. 21.40, opowiadał o młodych, często niepełnoletnich dziewczętach, podejmujących pracę w branży erotycznej, w agencji prowadzonej przez Cezarego Mończyka. Ostatni odcinek został wyemitowany 29 lutego. 5 marca biuro prasowe TVP poinformowało, że kolejnych odcinków serialu nie będzie.

Zgodnie z prawem programy, które zawierają treści nieprzeznaczone dla nieletnich, powinny być emitowane w godzinach 23-6.

Według Waniek, niski wymiar nałożonej kary ma stanowić przysłowiową "żółtą kartkę" dla nowych władz telewizji publicznej, by w przyszłości "problemy tak kontrowersyjne, jak w przypadku +Ballady...+ nie były pozostawione bez komentarzy i publicznych dyskusji".

W ubiegłym tygodniu do nałożenia kary na TVP za wyemitowanie "Ballady..." w czasie chronionym upoważniła Waniek Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji. Swoją decyzję Rada oparła na analizie czterech odcinków cyklu. Według jej członków, zarzut, że serial może demoralizować dzieci (z takim zarzutem wystąpił Rzecznik Praw Dziecka), jest zasadny. "Analiza treści badanych odcinków wykazała ponadto propagowanie antywzorców rodzinnych, zachęcanie do picia alkoholu i deprecjacji roli kobiety" - brzmiał komunikat Rady.

Wcześniej serial skrytykowały Rada Programowa TVP i Komisja Etyki TVP (badała sprawę m.in. właśnie na prośbę Rzecznika Praw Dziecka)

"Razem z żoną przeprowadziliśmy śledztwo dziennikarskie, chcieliśmy zobaczyć, co się kryje za takimi prasowymi ogłoszeniami jak np. +modelki poszukuję+ lub +modelki zatrudnię+. Nie wiedzieliśmy, że ten świat, który odkryjemy, jest tak przerażający" - powiedział w ubiegłym tygodniu Jerzy Morawski, twórca "Ballady o lekkim zabarwieniu erotycznym". Dodał, że dla niego niezrozumiałe jest to, że ktoś oburza się "na treści, które są w filmie dokumentalnym, treści nieinscenizowane".

Sprawą "Ballady..." zajmuje się także Prokuratura Rejonowa dla Warszawy-Mokotowa, do której Zespół ds. Pomocy Ofiarom Przestępstw przy Urzędzie Miasta skierował zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez bohatera filmu Cezarego Mończyka. Zespół zarzuca Mończykowi oraz innym osobom z nim współpracującym "popełnienie przestępstwa polegającego na doprowadzeniu podstępem innej osoby do poddania się czynności seksualnej albo do wykonania takiej czynności".

Sam Mończyk powiedział na początku marca dziennikowi "Fakt", że  nie ma sobie nic do zarzucenia. "To reżyserka filmu kazała mi łapać dziewczyny za piersi, bo mówiła mi, że tak będzie lepiej wyglądało. Ten film miał być dokumentalny, ale większość scen była wymyślona" - bronił się. Twórcy dokumentu kategorycznie zaprzeczają tym zarzutom.

em, pap