Superksiężyc już dziś. Piszą o nim wszyscy, ale czy go zobaczymy? Wyjaśniamy, o co chodzi

Superksiężyc już dziś. Piszą o nim wszyscy, ale czy go zobaczymy? Wyjaśniamy, o co chodzi

Dodano:   /  Zmieniono: 
Pełnia Księżyca
Pełnia KsiężycaŹródło:Fotolia / Claudio Divizia
"Superksiężyc", "superpełnia", "ostatni raz Księżyc był tak blisko 68 lat temu" - od kilku dni media przerzucają się informacjami na temat listopadowej pełni Księżyca. Warto przy tej okazji przyjrzeć się bliżej fenomenowi, rozwiać kilka mitów i uporządkować informacje.

Nazwę dla tego zjawiska wymyślił w 1979 r. astrolog Richard Nolle na określenie momentu, gdy Słońce, Księżyc i Ziemia znajdują się względem siebie w linii prostej, a Księżyc dodatkowo jest w swoim perygeum (znajduje się najbliżej Ziemi) i wydaje się, że on odpowiada również za największą ilość mitów związanych z tym zjawiskiem. Nolle twierdził bowiem, że Superksiężyc może odpowiadać za kataklizmy i katastrofy naturalne, takie jak trzęsienia ziemi i wybuchy wulkanów.

W Internecie funkcjonuje ogromna ilość stron, na których fani teorii konspiracyjnych straszą czytelników wizjami zaburzeń klimatu spowodowanymi przez bliskość Księżyca. Na dowód swoich teorii podają informacje, że poprzednie „superksiężyce" miały miejsce w 1955, 1974, 1992 i 2005 roku – i we wszystkich tych latach na Ziemi występowały ekstremalne warunki pogodowe.

– Księżyc nie powoduje trzęsień ziemi czy erupcji wulkanicznych – zaprzecza Pete Wheeler z Międzynarodowego Centrum Radiooastronomii. – Mogą się pojawić większe niż zwykle różnice w poziomie przypływów i odpływów, ale to nic takiego – uspokaja.

O co chodzi?

Faktem pozostaje jednak to, że 14 listopada Księżyc znajdzie się wyjątkowo blisko Ziemi. Spopularyzowaną przez media nazwą "Superksiężyc" określa się moment, kiedy nasz naturalny satelita znajduje się najbliżej Ziemi, a jego perygeum pokrywa się z fazą pełni Księżyca. Tak blisko, jak 14 listopada 2016 roku,  Księżyc nie był od 1948 roku. Kolejna okazja do obserwacji dopiero za 18 lat - 25 listopada 2034 roku.

Całe zjawisko jest spowodowane przez fakt, że orbita, po której Księżyc porusza się wokół naszej planety, jest eliptyczna. Wynika z tego fakt, że naturalny satelita Ziemi co raz na 29,53 dnia znajduje się  od niej w odległości najdalszej (apogeum) i najbliższej (perygeum). Właśnie 14 listopada Księżyc znajdzie się najbliżej Ziemi w ciągu ostatnich 68 lat, dzięki czemu optycznie będzie 14 proc. większy niż zazwyczaj w pełni, będzie też jaśniejszy - nawet o 30 proc.

Obserwować, czy nie?

W takim razie, nic, tylko obserwować? Teoretycznie tak, jednak obserwacje mogą okazać się trudne  i składa się na to kilka przyczyn. Po pierwsze, perygeum nastąpi o godz. 12.22 czasu polskiego, zaś pełnia Księżyca przypadnie o godz. 14:52. Jeżeli weźmiemy pod uwagę fakt, że nasz naturalny satelita wzejdzie o godz. 16:34, a w wielu miejscach widoczność może być utrudniona z powodu znacznego zachmurzenia, musimy pogodzić się z tym, że samego perygeum nie zobaczymy.

Prawdą jednak jest, że – jeżeli już będzie nam dane go zobaczyć – Księżyc będzie tej nocy świecił wyjątkowo jasno. Ciężko będzie jednak gołym okiem zaobserwować jego "większą tarczę". Musielibyśmy bowiem mieć skalę porównawczą (a więc np. znajdujący się obok Księżyc w apogeum). Różnicę między nimi zobaczyć można na tym zdjęciu:

Superksiężyc 19 marca 2011 r. (z prawej) w porównaniu ze „zwykłym” widocznym 20 grudnia 2010 r.

Wszystko to nie zmienia jednak faktu, że obserwacje Księżyca to ciekawe doświadczenie i jak najbardziej warto je prowadzić. Dzisiejszej nocy ułatwi to m.in. Pałac Kultury i Nauki. W poniedziałek taras będzie bowiem otwarty do godziny 21. Mimo że samego wyjątkowego w skali blisko 70 lat perygeum nie zobaczymy gołym okiem, przez kilka dni Srebrny Glob będzie jaśniej rozświetlał niego z racji pełni i mniejszej niż normalnie odległości od Ziemi.

Źródło: NASA