Polscy antropolodzy badają kosmologię Indian Amazonii. „Zanurzamy się w innym świecie”

Polscy antropolodzy badają kosmologię Indian Amazonii. „Zanurzamy się w innym świecie”

Lud Bora w Amazonii peruwiańskiej
Lud Bora w Amazonii peruwiańskiej Źródło:Marek Wołodźko, polski antropolog i fotograf. Zdjęcia udostępnione za zgodą żony, Agnieszki Wołodźko
– Dzisiejsi Amazończycy często noszą ubiory typu zachodniego, mają w domach elektryczność i używają komunikatorów internetowych. Badania antropologiczne pokazują jednak, że za tą zewnętrzną zmianą kryją się wzorce postrzegania i budowania świata, niewiele odbiegające od tych, które opisywano wśród ludów żyjących w sposób, który nam, Europejczykom jawi się jako bardziej tradycyjny – mówi dr Filip Rogalski, etnolog i antropolog kulturowy, który prowadził badania naukowe w Amazonii.

Katarzyna Stańczyk, Wprost.pl: Czym zajmują się polscy antropolodzy i etnografowie w Amazonii?

Dr Filip Rogalski*: Polskich antropolożek i antropologów badających ludy Amazonii nie jest zbyt wielu. Jest nas w sumie około dziesięciu osób, licząc łącznie osoby pracujące na polskich i zagranicznych uniwersytetach oraz te, działające poza światem akademickim. Prowadzimy badania w Amazonii peruwiańskiej, ekwadorskiej, wenezuelskiej lub boliwijskiej. Chociaż mamy różne obszary zainteresowań, ale przede wszystkim zajmujemy się tubylczymi kosmologiami oraz badaniem ich przeobrażeń, np. w efekcie zacieśniania kontaktów ze światem zewnętrznym.

Badania antropologiczno-etnograficzne pozwalają zanurzyć się w zupełnie innym świecie. To pociąga antropologów?

Zdecydowanie tak i myślę, że mogę mówić w imieniu całej naszej społeczności. Etnograficzne badania terenowe to nie tylko poszukiwanie odpowiedzi na konkretne, często bardzo specjalistyczne pytania stawiane przez naszą dyscyplinę. Są to też poszukiwania osobiste, chcemy spotkać się z drugim człowiekiem i przez to spotkanie wejść w inny świat. W ostatnich dziesięcioleciach dokonał się w antropologii tak zwany zwrot ontologiczny. Polega on na tym, że antropolodzy porzucają założenie, że tylko kultura Zachodu, oparta na nowożytnej nauce, ma dostęp do prawdy, na rzecz postulatu, że każde społeczeństwo, każda grupa ludzka (a nawet każda jednostka) buduje własny świat, i światy te są równoważne. Zadaniem antropologii jest próba rekonstrukcji tych innych światów. W związku z tym, zamiast badać światopogląd, badamy ontologie.

Ile czasu spędził Pan w Amazonii?

Łącznie około 4 lat, przy okazji różnych projektów badawczych. Najwięcej czasu spędziłem wśród ludu Arabela z Amazonii peruwiańskiej. Badałem ich etnohistorię, kosmologię oraz relacje z otoczeniem i starałem się umiejscowić ich w panoramie etnologicznej Amazonii. Poza tym, razem z innymi polskimi antropologami i antropolożkami, prowadziłem badania na zlecenie peruwiańskich organizacji tubylczych, mające na celu zabezpieczenie tubylczych praw terytorialnych. Między innymi we współpracy z peruwiańską organizacją AIDESEP braliśmy udział w wytyczaniu terytoriów dla ludów żyjących w izolacji. Na podstawie naszych ekspertyz organizacje tubylcze domagały się od rządu peruwiańskiego utworzenia obszarów zarezerwowanych dla tych ludów. Przy okazji jeszcze innego projektu wspomagaliśmy ludy Wampís i Awajún w tworzeniu terytorium autonomicznego.

Kultura Indian przetrwała w niezmienionej formie mimo globalnego postępu. Dlaczego to właśnie jej udało się przetrwać?

Kwestia trwania i przeobrażeń kultur tubylczych Amazonii stanowi bardzo złożone zagadnienie, które od lat fascynuje badaczy. Przyjeżdżając do Amazonii, przybysz z Europy zapewne w pierwszym momencie odniesie wrażenie utraty kultury. Tubylczy mieszkańcy Amazonii dziś często noszą ubiory typu zachodniego, poruszają się łodziami napędzanymi silnikami spalinowymi, mają w domach elektryczność, używają komunikatorów internetowych i mają konta na portalach społecznościowych. Badania antropologiczne pokazują jednak, że za tą zewnętrzną zmianą – tymi maczetami, aluminiowymi garnkami czy telefonami komórkowymi – kryją się wzorce postrzegania i budowania świata, niewiele odbiegające od tych, które opisywano wśród ludów żyjących w sposób, który nam, Europejczykom jawi się jako bardziej tradycyjny.

Czyli noszą zachodnie koszulki, ale wciąż wierzą w obrzędy szamańskie?

Można tak powiedzieć, chociaż nie chodzi tu nawet o same rytuały. Kwestię ciągłości i zmiany najlepiej rozpatrywać w odniesieniu do specyficznej, amazońskiej koncepcji podmiotowości, cielesności i wspólnotowości. W ostatnich dziesięcioleciach opisuje się ją za pomocą koncepcji Nowego Animizmu, sformułowanej dla Amazonii przez francuskiego antropologa Philippe’a Descolę, oraz indiańskiego perspektywizmu, autorstwa brazylijskich antropologów Eduardo Viveirosa de Castro i Tâni Stolze Limy. W obu tych ujęciach tubylczy świat to w istocie szeroki, ponadgatunkowy socjo-kosmos, gdzie różne zbiorowości, ludzkie i nieludzkie, posiadają intencjonalność, zdolność komunikowania się i wchodzenia w relacje typu międzyosobowego i społecznego, natomiast to, w jaki sposób postrzegają świat, wynika z ich specyficznego wyposażenia cielesnego, determinującego ich perspektywę.

Viveiros de Castro tłumaczy amazoński świat zestawiając go z zachodnią koncepcją wielokulturowości. Zgodnie z zachodnim ujęciem, które jest podstawą m.in. naszego podziału na nauki ścisłe i humanistyczne, wszyscy ludzie podzielają jedną wspólną naturę (ciała gatunku Homo sapiens), różnią się natomiast kulturami, czyli wartościami i wyobrażeniami na temat tej obiektywnej natury.

Według dominującej na Zachodzie wizji świata każdy lud, grupa ludzka, czy każdy człowiek w konfrontacji z jedną, wrodzoną i obiektywnie istniejącą naturą, wytwarza specyficzną i wyjątkową kulturę opartą na konwencji, tworzy własne wyobrażenia, kultywuje niepowtarzalne wartości. W koncepcji indiańskiej/perspektywistycznej jest na odwrót. Każdy byt ma właściwe sobie ciało, które determinuje jego perspektywę, punkt widzenia na świat. Natomiast niejako od wewnątrz, każda wspólnota bytów ludzkich i nieludzkich zorganizowana jest w podobny sposób – prowadzi życie społeczne, zamieszkuje w domach wspólnotowych, ma swoich wodzów i szamanów, poluje, łowi ryby, pija piwo maniokowe... Czyli różne byty postrzegają świat w taki sam sposób – członków swojej wspólnoty widzą w antropomorficznej postaci, komunikują się z nimi za pomocą języka, zawierają małżeństwa itp.

Różnica tkwi w naturach, które są odbierane na ten ukulturowiony sposób. Na przykład jaguary, podobnie jak ludzie, uwielbiają piwo maniokowe, tyle że dla nich piwem maniokowym jest krew ich ofiar. Inny przykład: padlinożerne ptaki, kiedy wyjadają robaki żyjące w padlinie, postrzegają je jako pieczone rybki. My, ludzie widzimy pekari w postaci czworonogów pokrytych sierścią, ponieważ to jest jedna z form, w jakiej każdy byt postrzega byty, będące jego zdobyczą. Z kolei sami jesteśmy postrzegani jako pekari przez jaguary lub drapieżne duchy, które na nas czyhają. Jaguary i duchy postrzegają w ten sposób ludzi, bo ludzie zajmują wobec nich pozycję zdobyczy. Dlatego amazoński świat, zdaniem Viveirosa de Castro, można opisać za pomocą koncepcji multinaturalizmu (lub wielonaturalizmu), niejako prostopadłej wobec koncepcji wielokulturowości. W ujęciu amazońskim kultura jest jedna i wspólna dla wszystkich bytów – każda wspólnota ludzka bądź nieludzka, każde „plemię-gatunek”, postrzega świat zasadniczo w ten sam sposób. Różne natomiast są natury – czyli światy, w jakich każdy byt zanurza właściwe mu ciało.

Można by odnieść wrażenie, że każda z tych wspólnot jest zamknięta w świecie zdefiniowanym przez jej cielesność (byłby to odpowiednik Zachodniej doktryny solipsyzmu, zgodnie z którą nie jestem w stanie wniknąć w świat innego człowieka). Tak jednak nie jest. Okazuje się bowiem, że w animistyczno-perspektywistycznym socjokosmosie przynależność bytów do poszczególnych wspólnot nie jest dana raz na zawsze. Na przykład człowiek może zostać porwany przez inną zbiorowość, np. pekari, i dołączyć do ich plemienia-gatunku. Amazończycy znają mnóstwo historii o ludziach, którzy zostali porwani przez nieludzi, zaczęli z nimi żyć i stopniowo utracili ludzkie ciała, a zyskali ciała nieludzi.

Szamani, o których Pani wspomniała, to są osoby, które potrafią w sposób kontrolowany wnikać w świat innych bytów i zgłębiać ich perspektywę. Szamani nawiązują na przykład międzyosobowe relacje z duchami, opiekunami/władcami zwierząt, po to, aby wynegocjować dla swoich towarzyszy udane polowanie. Są w stanie również zidentyfikować choroby jako przejawy obecności innych bytów w ciele chorego. Szamańska diagnoza polega wówczas na stwierdzeniu: „ja wiem, co to jest za byt i jestem w stanie tę transformację zatrzymać”.

Ten sposób budowania świata przejawia się w różnych elementach amazońskich kultur oraz w rozmaitych aspektach ich życia społecznego. Obecny jest w mitach, rytuałach szamanistycznych, w regułach dotyczących polowania, w zasadach postępowania małżonków spodziewających się dziecka itp. W swoich badaniach wśród Arabela skupiłem się między innymi na zgłębianiu sposobów, w jakie Arabela żartują. Pokazałem, że członkowie ludu Arabela patrzą na siebie nawzajem jak na gatunki istot mające inne ciała. Żarty Arabela pokazują, że animistyczno-perspektywistyczna ontologia przejawia się również w najbardziej codziennych interakcjach między przedstawicielami jednej wspólnoty.

Galeria:
Amazonia

Ile ludów Amazonii żyje dziś w izolacji, bez kontaktu ze światem zewnętrznym?

Trudno powiedzieć. To są niewielkie grupki osób, które zamieszkują obszary refugialne pomiędzy basenami rzek, głównie na pograniczu Peru i Brazylii oraz Peru i Ekwadoru. Są to obszary trudno dostępne, do których wycofują się, unikając kontaktu ze światem zewnętrznym.

Plemiona te nie chcą nawiązać kontaktów z obcymi ludźmi. Może nam się to wydawać niezrozumiałe – żyjemy w cywilizowanym świecie i teoretycznie mamy im wiele do zaoferowania, począwszy od handlu, przez rozwój społeczny czy edukacyjny. Dlaczego oni to tak stanowczo odrzucają?

Ludy, które żyją w ich sąsiedztwie, często są wrogie wobec nich, więc mają wcześniejsze doświadczenia negatywne. Poza tym, niestety pierwszym importem, który przynosi człowiek z zewnątrz, są choroby. Szacuje się, że w pierwszych dekadach po przybyciu Europejczyków do Ameryki Południowej wyginęło aż 90 procent populacji tubylczej Amazonii właśnie na skutek epidemii chorób odeuropejskich. Co więcej, ta śmierć najczęściej wyprzedzała białego człowieka, ponieważ choroby propagowały się poprzez kontakty między grupami i epidemie często wyprzedzały fizyczne pojawienie się białego człowieka w danym regionie. Dlatego te grupy starają się unikać kontaktu z obcymi.

Należy jednak zaznaczyć, że nie chodzi tutaj o ludy, które od zarania dziejów żyją w całkowitej izolacji. Przypuszcza się, że są to pozostałości grup, które wcześniej mogły mieć stałe kontakty z sąsiednimi grupami, czy nawet ze społeczeństwem kolonialnym czy narodowym. Europejczycy bowiem eksplorowali Amazonię od samego początku swojej obecności w Ameryce Południowej. Ale obecność osadników zewnętrznych, najpierw Europejczyków, a później przedstawicieli społeczeństwa kolonialnego, w Amazonii zmieniała się na przestrzeni historii, w miarę jak pojawiała się i gasła koniunktura na kolejne bogactwa naturalne, takie jak kolcorośl, skóry zwierząt, kauczuk, czy obecnie ropa naftowa. Dlatego grupy żyjące dzisiaj w izolacji z pewnością wcześniej miały regularny kontakt z sąsiednimi ludami, a być może nawet i z Europejczykami.

Czy Indianie zamieszkujący rezerwaty są bezpieczni?

Rezerwat to pojęcie, które ma negatywne konotacje. W Ameryce Północnej były to obszary, do których często przymusowo przesiedlano ludność tubylczą, żeby zrobić miejsce dla białych osadników. W tworzeniu obszarów zarezerwowanych dla ludów Amazonii żyjących w izolacji chodzi przede wszystkim o zagwarantowanie im kontynuowania ich stylu życia, na terenach, które faktycznie zamieszkują. Przy czym z założenia mają to być obszary przejściowe, podtrzymywane dopóty, dopóki te ludy same nie postanowią nawiązać kontaktów ze społeczeństwem narodowym. Chodzi o to, żeby inicjatywa leżała po ich stronie. Zakłada się, że należy pozwolić im nawiązać kontakt na własnych zasadach, wtedy, kiedy będą na to gotowe.

Niestety, w praktyce może to wyglądać inaczej, ponieważ obecność państwa, które stanowi prawo, jest zwykle bardzo słaba na tych obszarach pogranicza. Państwa Ameryki Środkowej często zwyczajnie nie mają środków, żeby skutecznie chronić te obszary. Jednocześnie są to tereny interesujące drwali oraz grupy przestępcze, zajmujące się uprawą koki.

Jakie zagrożenia – wg antropologów i badaczy – dziś są największe dla mieszkańców Amazonii?

Podsumowując sytuację ludów tubylczych Amazonii, zarówno tych żyjących w izolacji, jak i tych, które mają stały kontakt ze społeczeństwem narodowym, można wskazać na kilka głównych zagrożeń, różniących się w zależności od kraju czy regionu. W Amazonii brazylijskiej są to przede wszystkim masowa wycinka lasu pod uprawy soi lub pastwiska dla bydła oraz wydobycie złota. W Amazonii peruwiańskiej, gdzie wycinka lasu z reguły nie ma charakteru masowego, lecz nastawiona jest głównie na konkretne, gatunki drzew – głównym zagrożeniem jest wydobycie ropy. Przede wszystkim dlatego, że wydobyciu ropy w Amazonii zawsze towarzyszy znaczne zanieczyszczenie środowiska, niezależnie od tego, co kompanie naftowe obiecują w swoich materiałach promocyjnych.

Amazonia stanowi wyjątkowo trudny teren do eksploatacji, z uwagi m.in. na dużą zmienność poziomu wód i niestabilność gruntów. Wszelkie inwestycje infrastrukturalne, takie jak drogi czy rurociągi wymagają ogromnych nakładów. Do niedawna w regionie Loreto zajmującym obszar północno-wschodniego Peru, niewiele mniejszy od Polski, jedyną drogą asfaltową była 140-kilometrowa szosa łącząca stolicę regionu – Iquitos – z miastem Nauta. Do dzisiaj głównymi szlakami komunikacyjnymi są rzeki.

W związku z tym instalacje wydobywcze są trudne i kosztowne w utrzymaniu, rurociągi niszczeją, pojawiają się wycieki, w wyniku których ropa trafia do ekosystemu i zanieczyszcza las i rzeki. Odciska się to piętnem na kondycji roślin i zwierząt i na zdrowiu miejscowej ludności, która najczęściej czerpie wodę pitną bezpośrednio z rzeki a żywi się mięsem dzikich zwierząt, które również jest skażone. Na tych obszarach Amazonii, w których od lat wydobywa się ropę, notuje się zwiększone występowanie nowotworów i wielu innych chorób.

Sytuację pogarsza fakt, że eksploatacja złóż naftowych często odbywa się na obszarach trudno dostępnych i często wymyka się przez to kontroli państwa czy organizacji pozarządowych. Poza tym kompanie naftowe dysponują ogromnymi środkami, za które nie tylko opłacają antropologów jako speców od komunikacji ze społecznościami tubylczymi, ale również dają miejscowej ludności możliwości zarobkowe. Indianie dzisiaj potrzebują gotówki, aby zakupić odzież, wyposażenie domu, czy szkolne wyprawki dla swoich dzieci. Często jedynym sposobem jest praca dla drwali lub dla kompanii naftowych.

To smutna perspektywa.

Tak, i niestety na razie nie ma perspektyw na zmianę. Aby tak się stało, człowiek Zachodu musiałby przestać uprzedmiotawiać naturę, masowo wydobywać zasoby naturalne i dewastować planetę.

Jeśli moglibyśmy się czegoś nauczyć od tubylczych mieszkańców Amazonii, to sposobu postrzegania otoczenia i układania z nim relacji. W filozofii amazońskiej każdy byt jest równoważny: zwierzęta, rośliny, elementy krajobrazu. Dla nas to obce myślenie. Wielu antropologów i filozofów podkreśla dzisiaj, że należy poddać rewizji nowożytny, zachodni sposób pojmowania otoczenia, jako zespołu uprzedmiotowionych zasobów, które należy wyeksploatować i spieniężyć. Obecne kryzysy planetarne, przede wszystkim zmiana klimatu oraz wymieranie gatunków, pokazują, że takie podejście się nie sprawdziło. Owszem, część ludzkości mogła dzięki niemu podnieść swój poziom życia, odbywa się to jednak za cenę eksterminacji zbiorowości nieludzkich, a w szybko zawężającej się perspektywie zagraża również przetrwaniu naszego gatunku.

Społeczeństwa Amazonii są przykładem innego sposobu wchodzenia w relacje z otoczeniem. Co ciekawe, one również zmieniają swoje otoczenie. W świetle współczesnych badań amazońskich ekosystemów znaczna część tego, co ongiś uchodziło za dziewiczy las deszczowy, tak naprawdę ma charakter antropogeniczny – skład gleb oraz różnorodność biologiczna noszą tam istotne ślady działalności człowieka. Okazało się przy tym, że antropogeniczne partie lasu mają wyraźnie bogatsze gleby i bardziej różnorodny skład gatunkowy niż te, w których nie obserwuje się wpływu działalności człowieka. Można powiedzieć, że Amazończycy, dążąc przez stulecia do osiągnięcia tak zwanego „dobrego życia”, budowali i budują dobre życie również dla innych zbiorowości ze swojego otoczenia.

*Dr Filip Rogalski – etnolog i antropolog kulturowy. Studiował na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, Uniwersytecie Autonoma w Barcelonie oraz w École des hautes études en sciences sociales w Paryżu. Prowadził etnograficzne badania terenowe w Amazonii peruwiańskiej, w Kraju Basków, w Polsce oraz w Szwecji. Jego zainteresowania badawcze to: antropologia relacji między człowiekiem i jego otoczeniem, etnologia ludów tubylczych Amazonii, antropologia antropocenu, antropologia medyczna. Jako ekspert współpracował z organizacją tubylczą AIDESEP oraz z Field Museum of Natural History w Chicago. Zajmuje się również działalnością translatorską – ostatnio przetłumaczył książkę „Nowy duch kapitalizmu” Luca Boltanskiego i Ève Chiapello (Oficyna Naukowa, 2022). Obecnie jest adiunktem w Zakładzie Antropologii Nowego Świata i Studiów Etnicznych Instytutu Antropologii Uniwersytetu Gdańskiego.


Nauka to polska specjalność
Wielkie postacie polskiej nauki

Przeczytaj inne artykuły poświęcone polskiej nauce



Projekt współfinansowany ze środków Ministerstwa Edukacji i Nauki w ramach programu „Społeczna Odpowiedzialność Nauki”












Cały wywiad dostępny jest w 9/2023 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.