Warto stać się nie tylko kierowniczką, dyrektorką czy prezeską, ale też rozwijać swoje kompetencje i być dla swojego otoczenia inspirującą, a nie tylko aspirującą liderką.
Przyjemnie byłoby żyć z myślą, że to co robimy wywiera pozytywny wpływ na innych, że nasz zespół, kiedy sięgnie pamięcią do pracy z nami, pomyśli „tak, to była prawdziwa liderką!”. Można się wręcz rozpłynąć w takim myśleniu o tym, jak cudownie byłoby sięgać gwiazd w dziedzinie przywództwa i zmieniać życie napotkanych na naszej drodze osób.
Niedługo potem następuje jednak silne przebudzenie. Mamy deadline, KPI świecą się na pomarańczowo, a miesiąc powoli zmierza ku końcowi, nasz szef do nas dzwoni i mówi, że premia kwartalna wisi na włosku. Regulacja emocji to za mało, by po wyjściu z gabinetu, dalej podążać ścieżką liderską.
Co więc możemy zrobić i czy w ogóle możemy coś zrobić w takiej sytuacji?
Źródło: Wprost
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.