Miejskie planowanie przestrzennego chaosu. „Te dwa przykłady wystarczą”

Miejskie planowanie przestrzennego chaosu. „Te dwa przykłady wystarczą”

Białołęka w Warszawie
Białołęka w Warszawie Źródło: Shutterstock / Grand Warszawski
Mogłoby się wydawać, że plany zagospodarowania przestrzennego ustanawiane są po to, by nie zapanował urbanistyczny chaos, a miasta i dzielnice zachowały swój spójny charakter. Zdarza się jednak, że decyzje idą w zupełnie odwrotnym kierunku, wbrew temu, co logiczne i naturalne dla miejscowego rozwoju. Także dla komfortu przyszłych mieszkańców. Dwa przykłady wystarczą.

Milanówek to wraz z Brwinowem i Podkową Leśną „Podwarszawskie Trójmiasto Ogrodów”. Nazwa i historia zobowiązują. Przed wojną zamożni warszawiacy stawiali tu wystawne domy letniskowe i okazałe wille. Stoją do dziś, część jest gruntownie remontowana i nabiera nowego życia. Wokół trochę PRL-owskiej tzw. kostki mazowieckiej, ale coraz więcej nowych domów jednorodzinnych o ciekawych projektach.

Bloki pod miastem

Władze trzech miast słusznie dbają, żeby zabudowa nie była zbyt gęsta, bryły nowych domów nie mogą przytłaczać otoczenia, więc zgody wydawane są na małą powierzchnię zabudowy działki. Samorządy niechętne są też dzieleniu działek na mniejsze. Ma być jak w ogrodach.

Ale nagle, ku zdziwieniu mieszkańców, pojawia się płot, a na nim wizualizacja osiedla. Obok biuro sprzedaży.

Źródło: Wprost