Pierwszego dnia swojej podróży do Chin Jeremy Hunt popełnił „niefortunną pomyłkę”. Gdy mówił o związkach, jakie jego rodzina ma z krajem, który odwiedzał, brytyjski minister spraw zagranicznych powiedział, że jego żona pochodzi z Japonii. Mimo, że szybko zauważył swoją pomyłkę i poprawił się, to media odnotowały jego gafę.
Po krótkiej salwie śmiechu, jaka nastąpiła po tym stwierdzeniu, polityk wyjaśnił, że jego żona w rzeczywistości jest Chinką. - Moje dzieci są pół-Chińczykami, a co za tym idzie, mają chińskich dziadków mieszkających w Xian, tak więc mamy silne związki rodzinne z Chinami – tłumaczył się minister.
Dyplomata opublikował na Twitterze post, w którym tłumaczy naturę swojej pomyłki. „Pierwsza zasada pracy jako minister spraw zagranicznych: gdy wspominasz po angielsku z Chińczykami rozmowę, którą toczyłeś z nimi wcześniej po japońsku o swojej chińskiej żonie, uważaj by nie pomylić żadnej z tych rzeczy! Bardzo przepraszam moją stale cierpiącą żonę Panią H”.
Błędy brytyjskiej dyplomacji
Brytyjczycy przyzwyczaili się już do tego, że szefom ich dyplomacji potrafią przydarzyć się rażące błędy. Boris Johnson podczas dwóch lat spędzonych w gabinecie zdołał popełnić liczne gafy. Zaczął od porównania tradycyjnego nowozelandzkiego powitania do uderzenia „z bańki”. Innym razem podczas wizyty w hinduistycznej świątyni stwierdził, że umowa handlowa z Indiami zwiększy sprzedaż whisky. W rzeczywistości spożywanie alkoholu jest zabronione w większości odłamów tej religii.
Czytaj też:
Zamachowiec z Manchesteru wcześniej uratowany został przez Royal Navy z Libii