„Gowin sam się zawiesił”. Arkadiusz Urban komentuje przewrót w Porozumieniu

„Gowin sam się zawiesił”. Arkadiusz Urban komentuje przewrót w Porozumieniu

Jarosław Gowin
Jarosław Gowin Źródło:Newspix.pl / Grzegorz Krzyzewski/Fotonews
W pewnym sensie Jarosław Gowin „sam się zawiesił”, nie będąc od 2015 roku wybranym na funkcję prezesa, co dziś potwierdził sąd koleżeński. Niestety nasze wcześniejsze prośby, by uporządkować sprawy formalne w partii, spotykały się z odmową lub milczeniem. Wrzód narastał i właśnie pękł – powiedział w rozmowie z Interią jeden z zawieszonych polityków Porozumienia Arkadiusz Urban.

Chaos? Przewrót? Co właściwie stało się w czwartek wieczorem w Porozumieniu Jarosława Gowina? Pierwsze informacje wskazywały, że doszło do zawieszenia w prawach członków partii trzech polityków: Adama Bielana, Arkadiusza Urbana i Marcela Klinowskiego. Powodem miało być wielokrotne łamanie statutu partii.

Szybko się jednak okazało, że gra toczy się o większą stawkę. W partii ujawnili się bowiem przeciwnicy Jarosława Gowina, którzy zaczęli podważać jego przywództwo. Ich zdaniem, od dwóch lat ich partia nie ma przewodniczącego, ponieważ nie doszło do jego formalnego wyboru. Do zamieszania w tej sprawie odniósł się w rozmowie z dziennikarzem Interii jeden z bohaterów afery Arkadiusz Urban.

Zdaniem polityka, jego zawieszenie jest bezprawne, ponieważ w obradach brały udział osoby, które nie zasiadają w prezydium, a to wymóg do podjęcia decyzji o zawieszeniu. Dopytywany przez dziennikarza, kto wobec statutowych zawiłości jest prezesem partii, Urban wskazał na Bielana. Jak twierdzi, kadencja Gowina upłynęła w kwietniu 2018 roku i od tamtej pory nowego szefa nie wybrano. – Z naszego statutu wynika, iż jeśli prezes nie pełni funkcji, to sprawuje ją przewodniczący kongresu krajowego. A jest nim dziś Adam Bielan. Sąd koleżeński stwierdził więc obecnie, że skoro prezes nie został ponownie wybrany, to jego kadencja upłynęła, a p.o. prezesa jest właśnie Adam Bielan – wyjaśniał.

Frakcja Bielana kontra frakcja Gowina

Urban przyznał także, że zalicza się w związku z tym do „frakcji Bielana” i jak wynika z rozmowy, nie jest w tym osamotniony. Stwierdził także, że prawdziwym powodem jego zawieszenia jest sprawa, która ciągnie się od października zeszłego roku. Urban miał wówczas oskarżać zarząd partii o pozastatutowe poszerzanie liczby jego członków o osoby z otoczenia Gowina. To, jak przekonuje, nie spodobało się wicepremierowi.

– W pewnym sensie Jarosław Gowin „sam się zawiesił”, nie będąc od 2015 roku wybranym na funkcję prezesa, co dziś potwierdził sąd koleżeński. Niestety nasze wcześniejsze prośby, by uporządkować sprawy formalne w partii, spotykały się z odmową lub milczeniem. Wrzód narastał i właśnie pękł – mówi polityk.

Czytaj też:
Arłukowicz o Porozumieniu: Partyjka, która mogłaby zwołać swoje zebranie w windzie

Źródło: Interia