Nieoczekiwana sytuacja w „Kropce nad i”. Leszek Miller wybrnął z klasą

Nieoczekiwana sytuacja w „Kropce nad i”. Leszek Miller wybrnął z klasą

Leszek Miller
Leszek Miller Źródło: Newspix.pl / Grzegorz Krzyzewski / Fotonews / Newspix.pl
W trakcie „Kropki nad i” w czwartek 25 listopada doszło do niespodziewanej sytuacji. Jak poradził sobie z nią europoseł Leszek Miller?

Czwartkowe (25 listopada) wydanie „Kropki nad i” Monika Olejnik rozpoczęła od pytania o ocenę działań rządu w walce z pandemią . Zdaniem Leszka Millera politycy postanowili przeczekać z nadzieją, że ci co mają umrzeć, umrą. – Umarli nie głosują, a rząd jest zainteresowany tymi, którzy będą głosować. Elektorat PiS-u to ludzie, którzy nie chcą się szczepić – stwierdził były premier.

– Różne badania socjologiczne pokazują, że na tych terenach, na których wygrywa PiS, stopień zaszczepienia jest niższy. To ludzie, którzy zachowują się podobnie jak pan prezydent, który powiedział, że jak widzi igłę od strzykawki, to się boi – dodał.

W pewnej chwili coś zaczęło dzwonić. – Zauważył pan? To pana telefon? Czy pana zegarek? Przypomina, że coś trzeba wziąć? – pytała Monika Olejnik. – To zegarek. W pani obecności nie ma nic ważniejszego niż taka dama. Udajemy, że tego nie ma, zapomniałem to wyłączyć – zapewnił europoseł. Po chwili polityk wrócił do tematu rozmowy.

Koronawirus w Polsce. Niezaszczepieni powinni płacić za leczenie?

Według byłego premiera rząd powinien podejmować stanowcze decyzje, aby ograniczyć liczbę zakażeń i zgonów związanych z COVID-19. – Każdy, kto się nie chce zaszczepić, ma takie prawo, ale jeżeli tego nie zrobi, to nie wejdzie do restauracji, kawiarni, hali sportowej, kina i nie wejdzie do zakładu pracy. Trzeba uruchomić mechanizmy, które będą powodowały, że nie będzie 60 procent zaszczepionych, ale 80 czy 90 – stwierdził polityk.

Leszek Miller dodał, że ci, którzy nie chcą się szczepić, mogliby płacić za leczenie. – Te dwie proste decyzje spowodowałyby, że stopień zaszczepienia natychmiast by wzrósł. Trzeba się przeciwstawić własnemu wyborcy i własnemu klubowi. Rząd to nie jest zabawka w piaskownicy. Jak pan premier podjął się tej posady i ma swoich ministrów, to trzeba podejmować trudne decyzje – podsumował europoseł.

Czytaj też:
„Witek zachowywała się jak dobra babcia, która pocieszająco kiwa głową”. Kulisy rozmów rządu z opozycją o COVID-19