Wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski z PSL swoją tyradę pod adresem Zjednoczonej Prawicy zaczął od skrytykowania słów wicerzecznika PiS, który komentując aferę z systemem podsłuchowym Pegasus, pozwolił sobie na żart z konsolą do gier marki Pegasus.
– Skandaliczne jest to drwienie z bardzo poważnej sprawy. Oni z tego się nie wymigają, nie wyłgają się takim swoim drwiącym sposobem reagowania na tę sytuację. Ona jest skandaliczna, w demokratycznym państwie nie mogłaby się zdarzyć – mówił.
– Jesteśmy krajem na poły już demokratycznym, dlatego opozycja musi główny swój sztantdar wyborczy określić jako to, że idziemy po Polskę demokratyczną. Dlatego, że Polska dzisiaj nie jest krajem demokratycznym. W demokratycznym kraju premier żąda wyjaśnień od służb i przedstawia je na posiedzeniu Sejmu – tłumaczył swoją ocenę.
Zgorzelski jest w tej kwestii pesymistą. – Tego oczywiście nie będzie, bo premier udaje, że nic nie wie, albo nawet może nie wiedzieć. Bo przecież minister Kamiński nie raportuje premierowi tylko wicepremierowi ds. bezpieczeństwa. Tam wiedzą gdzie jest szef i na pewno nie jest to Mateusz Morawiecki – zwracał uwagę.
Zgorzelski: Prokuratura ma dziś dojeżdżać opozycję i chronić władzę
Polityka KO-PSL nie przekonują też wyjaśnienia płynące z Ministerstwa Finansów, mówiące o „znikomym stopniu szkodliwości” zakupienia Pegasusa ze środków pozabudżetowych. – Przecież to jest jedna zorganizowana grupa przestępcza i niczego innego się nie wolno po nich spodziewać. Dzisiaj prokuratura nie jest nakierunkowana na to, żeby reprezentować wymiar sprawiedliwości, tylko żeby dojeżdżać opozycję i chronić władzę – podkreślał. – Oczywiście ci wszyscy ministrowie i wiceministrowie działają w jednej grupie – dodawał.
Czytaj też:
Były poseł Przemysław Wipler ma kłopoty z prawem. Sprawa trafiła do sądu