„Mamy durnia za prezydenta”. SN podjął decyzję ws. uczestnika wiecu wyborczego Dudy

„Mamy durnia za prezydenta”. SN podjął decyzję ws. uczestnika wiecu wyborczego Dudy

Andrzej Duda
Andrzej Duda Źródło:PAP / Paweł Supernak
Podczas wiecu na rynku głównym w Łowiczu, przed wyborami prezydenckimi w 2020 roku, Mirosław Iwański, jeden z uczestników wydarzenia, stanął na rynku z transparentem, na którym zapisano: „Mamy durnia za prezydenta”. Prokuratura oskarżyła go o znieważenie głowy państwa. Sprawa, która ciągnęła się przez lata, zawędrowała aż do Sądu Najwyższego. Decyzja zapadła.

Iwański zacytował wtedy słowa Lecha Wałęsy, które padły w 2007 roku, a zaadresowane były do Lecha Kaczyńskiego. Wkrótce po incydencie zatrzymano 68-latka i postawiono poważny zarzut. Groziła mu kara nawet trzech lat więzienia.

W lipcu 2020 roku uniewinniono jednak działacza. Ale prokuratura nie zgodziła się z orzeczeniem i wniosła o unieważnienie procesu. Kilka miesięcy później, w styczniu, nieprawomocny wyrok został jednak uchylony. Sprawę zaczęto rozpatrywać ponownie. Następnie w lipcu 2021 roku postępowanie zostało warunkowo umorzone – informowało m.in. Radio Łódź.

Sprawa trafiła do SN. Naczelny organ władzy państwowej podjął decyzję

I choć uznano winę 68-latka, to jednak szkodliwość społeczna czynu była niska. Sąd Okręgowy w Łodzi uznał, że ostatecznie Iwański nie chciał znieważyć głowy państwa. Sprawa trafiła wkrótce do sądu apelacyjnego, który prawomocnie uniewinnił Iwańskiego – przypomina „Rzeczpospolita”.

Ale łowicka prokuratura nie zgodziła się z wyrokiem. Sprawę skierowano do Sądu Najwyższego. 20 marca Izba Karna SN kasację jednak oddaliła – podaje redakcja dziennika – uznając ją za bezzasadną. Sędzia Zbigniew Puszkarski zauważył, że SN „nie pochwala zachowań, które obniżają poziom debaty publicznej”. – Istnieje jednak granica, w ramach której obywatel może się poruszać. W tym wypadku pan Iwański tej granicy nie przekroczył – zaznaczył.

„Obywatel ma prawo wyrazić opinię” – także, gdy ta jest „ostra”

Co istotne, prezydent na wiecu w Łowiczu (woj. łódzkie) wystąpił jako polityk prowadzący kampanię wyborczą, a nie jako prezydent. Powinien więc liczyć z możliwą krytyką ze strony uczestników spotkania. Te okoliczności „znoszą obraźliwość słowa” i „łagodzą ocenę” – czytamy na „Rz”. Sędzia Puszkarski wskazuje, że „obywatel ma prawo wyrazić opinię o kandydacie”, także w sytuacji, gdy „może to nasuwać krytykę i zastrzeżenia”. Iwański chciał transparentem przekonać uczestników, że Duda nie powinien zostać po raz kolejny prezydentem – nie zaś poniżyć najwyższego przedstawiciela polskich władz.

– Była to ostra forma agitacji wyborczej – cytuje swojego rozmówcę źródło.

Czytaj też:
Kandydatka na radną zrezygnowała ze startu. W tle afera z kradzieżą w drogerii
Czytaj też:
Andrzej Duda spotkał się z prezydent Słowenii. „Żadnych poważnych tematów spornych”

Źródło: Rzeczpospolita / Radio Łódź