Władze diecezji płockiej, w tym abp Stanisław Wielgus, wiedziały o wykorzystywaniu seksualnym kleryków i o malwersacjach w miejscowym Caritasie. Hierarchowie nie podjęli w tych sprawach żadnych skutecznych działań - twierdzą księża, do których dotarła "Rzeczpospolita".
Od wielu lat płoccy hierarchowie tuszowali sprawy związane z wykorzystywaniem seksualnym kleryków przez księży - ustaliła "Rzeczpospolita". Podobnie jak w sprawie arcybiskupa Juliusza Paetza, który molestował nieletnich w Poznaniu, polski Kościół nie poradził sobie z problemem.
W lipcu policja zatrzymała ks. Jarosława Nawatkowskiego. W jego komputerze funkcjonariusze znaleźli zdjęcia pornograficzne z udziałem dzieci. Prokuratura postawiła ks. zarzut rozpowszechniania materiałów pedofilskich. W diecezji znany jest też przypadek księdza K., który pełnił funkcje wychowawcze w płockim Wyższym Seminarium Duchownym i jednocześnie był wykładowcą Niższego Seminarium. Sześć lat temu władze diecezji dowiedziały się, że molestował podopiecznych.
Gazeta ustaliła, że o molestowanie seksualne i gwałty oskarżanych jest kilku innych księży. Administrator diecezji bp Roman Marcinkowski odmówił "Rzeczpospolitej" jakiegokolwiek komentarza. Z kolei ks. Kazimierz Dziadak, rzecznik diecezji płockiej, oświadczył, że nic nie wie na ten temat. Sytuację w diecezji płockiej zna za to Nuncjatura Apostolska.
Według ustaleń "Rz", wykorzystywanie nieletnich to nie jedyny powód do zmartwień hierarchii kościelnej. W płockiej diecezji śledczy tropią również afery gospodarcze, w które zamieszani są płoccy duchowni – czytamy w tekście "Zgorszenie w diecezji płockiej".