Zegary we francuskim parlamencie

Zegary we francuskim parlamencie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jak podaje francuski dziennik „Le Nouvel Observateur”, Francuzi wzorem Parlamentu Europejskiego postanowili kontrolować czas zabierających głos polityków.
We wtorek podczas sesji parlamentarnej w Paryżu, na której kierowano pytania do rządu, włączono zegary kontrolujące czas przemówień ministrów i deputowanych. Od tej chwili opozycja będzie miała tyle samo czasu na interpelacje co większość parlamentarna. Zarówno lewica jak i prawica będą mogły zadać po 15 pytań, czyli o dwa więcej niż do tej pory. Udało się to dzięki skróceniu czasu przysługującego na jedno pytanie o 30 sekund, czyli do 2 minut po wprowadzeniu zmian.

Xavier Bertrand z UMP i deputowany z Aisne uważa, że to bardzo dobre rozwiązanie: „Kiedy ma się coś ważnego do powiedzenia, trzeba umieć to wyrazić w krótkim czasie, a liczenie czasu zdemaskuje tych, którzy mówią długo i bez sensu."

W praktyce system polega na tym, że dwa ekrany z czerwonymi cyframi odliczają czas od końca wypowiedzi. Zielone światełko na ekranie będzie informowało mówcę, że mieści się w wyznaczonym czasie. Po upływie 2 minut zapala się czerwone światełko,  a zegar nalicza dodatkowy czas. Niejednokrotnie i lewa i prawa strona zgromadzonych głośno odliczała „pięć, cztery, trzy, dwa, jeden, zero!", a przewodniczący parlamentu Bernard Accoyer prosił zgromadzonych, by pozwolili zegarowi samodzielnie wykonywać swoją pracę, choć on sam nierzadko przerywał zbyt gadatliwym politykom, pisze dziennik.

Zasada dwóch minut nie obejmuje premiera, a zegary odliczają czas jedynie podczas wtorkowych i środowych sesji parlamentu, kiedy to deputowani kierują do rządu swoje zapytania.

TS