Program przeciwrakietowy Obamy tryumfem Reagana

Program przeciwrakietowy Obamy tryumfem Reagana

Dodano:   /  Zmieniono: 
Program amerykańskiej obrony przeciwrakietowej, który w zeszłym tygodniu poważnie zmodyfikował prezydent Barack Obama, jest w gruncie rzeczy tryumfem nieżyjącego już byłego prezydenta USA Ronalda Reagana – pisze „Washington Post”.
„Ronald Reagan uśmiechnąłby się, gdyby w ubiegłym tygodniu oglądał wiadomości, ale nie z powodu decyzji prezydenta Obamy w sprawie porzucenia planowanego rozmieszczenia na terenie Polski i Czech elementów tarczy antyrakietowej. Reaganowi z pewnością nie podobałaby się polityczna symbolika tego gestu – odejście od porozumienia z dwoma sojusznikami w Europie Środkowej i – jak się zdaje – ugięcie się pod naciskiem Kremla" – pisze Andrew Nagorski, były korespondent zagraniczny tygodnika „Newsweek”.

W kwestiach fundamentalnych – zaznacza autor – „Reagan uznałby jednak, że decyzja ta jest przełomowym momentem w amerykańskiej polityce".

„Po raz pierwszy od 1983 roku, kiedy Reagan ogłosił swój program ‘gwiezdnych wojen’, przedstawiwszy wizję tarczy antyrakietowej, która chroniłaby USA przed atakiem nuklearnym, obie partie polityczne (Demokraci i Republikanie) zaakceptowały jego ideę, że kraj potrzebuje skutecznego systemu obrony przeciwrakietowej" – zauważa Nagorski. Dodaje następnie, że „w debacie nie chodzi już dłużej o to, czy budować taki system, lecz jaki rodzaj systemu będzie lepszy wobec jakiego rodzaju zagrożeń”.

Nagorski pisze, że Republikanie lubią mówić, iż powodem decyzji demokratycznej administracji Obamy była „miękka postawa wobec Kremla", podczas gdy zwolennicy rezygnacji z tarczy w Polsce i Czechach nienawidzili pomysłu jakiegokolwiek systemu obrony przeciwrakietowej, twierdząc, że podkopie on wysiłki na rzecz rozbrojenia. „Dlatego – tłumaczy „Washington Post” – ostrożne i niezobowiązujące zapowiedzi Obamy w sprawie obrony przeciwrakietowej podczas kampanii wyborczej w 2008 roku niepokoiły zarówno kilku największych zwolenników (Obamy), jak i jego przeciwników”.

„Jednak teraz – podkreśla dziennik – prezydent dowodzi, że jego plan dostarczy ‘bezpieczniejszej, inteligentniejszej i szybszej’ obrony przeciwrakietowej niż plan (prezydenta George'a W.) Busha. Innymi słowy administracja Obamy jednoznacznie utrzymuje, że obrona przeciwrakietowa jest koniecznym komponentem amerykańskiego arsenału".
„Skupiając się na pilniejszym zagrożeniu ze strony irańskich rakiet krótkiego i średniego zasięgu, (administracja) będzie się przede wszystkim koncentrowała na przedstawianiu amerykańskiej potęgi jako obrońcy Europy i Bliskiego Wschodu, a jednocześnie w rzeczywistości odkładała kwestię, w jaki sposób najlepiej bronić ojczyznę przed międzykontynentalnymi rakietami balistycznymi (z Iranu lub jakiegokolwiek innego kraju)" – czytamy w „Washington Post”.

„Można się założyć, że Obama nie zechce ubiegać się o prezydenturę w 2012 roku głosząc program, że USA nie potrzebują silnego systemu obrony przeciwrakietowej" – pisze dziennik. „Oznacza to, że wizja Ronalda Reagana jest teraz dwupartyjna i całkowicie słuszna” – podsumowuje „Washington Post”.

PAP