Nobel za nadzieję

Nobel za nadzieję

Dodano:   /  Zmieniono: 
Przyznanie Pokojowej Nagrody Nobla prezydentowi USA Barackowi Obamie to wyróżnienie za nadzieję, którą wzbudził, oraz wyraz silnej w Europie tęsknoty za "dobrą Ameryką" - komentuje w sobotę decyzję Komitetu Noblowskiego niemiecka prasa. Większość gazet ocenia, że nagroda jest jednak przedwczesna.
Decyzję o wyróżnieniu Obamy krytykuje "Sueddeutsche Zeitung". "Komitet Noblowski zmarnował szansę, by wyróżnić kogoś, kto naprawdę potrzebuje nagrody: chińskich dysydentów, rosyjskich obrońców praw człowieka czy demonstrantów w Iranie - ocenia dziennik. - Barack Obama nie potrzebuje tej nagrody. To nagroda potrzebuje Obamy".

"Sueddeutsche Zeitung" interpretuje uzasadnienie decyzji Komitetu Noblowskiego jako podziękowanie dla Obamy za "odejście od polityki jego poprzednika, George'a W. Busha" oraz obudzenie nadziei na postępy w walce z ociepleniem klimatu oraz w rozbrojeniu. Według dziennika, "wyrok" powinien jednak zapaść dopiero po zakończeniu urzędowania Obamy.

"Po słowach muszą nastąpić czyny. Rozbrojenie, klimat, Iran, Afganistan, Bliski Wschód, reforma służby zdrowia, socjalne różnice - Obamę wszystkie te tematy zajmują jednocześnie. A ponieważ dopiero od niewielu miesięcy panuje nad klawiaturą, za wcześnie na ocenę, czy jest wirtuozem" - dodaje dziennik.

"Czy może się zdarzyć, że na końcu Obama poniesie porażkę, jego wspaniałe zamiary pozostaną marzeniami i okaże się, iż Nagrodę Nobla otrzymał niesłusznie? Kto dziś tak wyrokuje, jest niepoważny. Nagroda jest spekulacją, przepowiednią" - ocenia "SZ".

Dziennik uznał za niewystarczające uzasadnienie przedstawione przez komitet, który docenił to, że Obama "uwolnił świat od traumy Busha" i wyprowadził na prostą relacje międzynarodowe. "Uczynił to jedynie na papierze. Guantanamo jeszcze nie zamknięto. USA nadal prowadzą wojnę w Afganistanie. Talibowie jeszcze mogą ustanowić tam panowanie przemocy, gdy Ameryka pochopnie się wycofa. Świat islamski jeszcze może popaść w nuklearny wyścig, jeśli Iran zbuduje bombę atomową" - przestrzega komentator "SZ".

Z kolei "Frankfurter Allgemeine Zeitung" ocenia, że Barack Obama jest symbolem "tęsknoty za dobrą Ameryką".

"Ta przepełniona nadzieją tęsknota jest bez wątpienia w Europie szczególnie duża; Komitet Noblowski daje jej wyraz, podobnie jak już przed siedmiu laty, przyznając mało przekonujące wyróżnienie dla Jimmy'ego Cartera, który jako prezydent poniósł porażkę na wielu polach" - ocenia "FAZ".

Według gazety Obama otrzymał nagrodę, bo budzi nadzieję i nie obawia się postawić na multilateralizm. "Ale nie wszystko, czego on dotknie, zamieni się w złoto; w istocie nie osiągnął jeszcze nic (...) Ten, kto cieszy się z nagrody, musi przyczyniać się do tego, by ten prezydent osiągnął sukces, gdy chodzi o łagodzenie kryzysów i uregulowanie konfliktów. Jeśli zostanie pozostawiony sam sobie, Amerykanie zaczną pytać, co im właściwie dało to całe +globalne zaangażowanie+. I będą nalegać, by (Ameryka) znów wzięła sprawy w swoje ręce" - uważa komentator "FAZ".

Także "Die Welt" ocenia, że wyróżnienie dla prezydenta USA raczej nie dotyczy "realnej osoby, tylko nadziei, jakie wiąże z nim świat".

"Można to także rozumieć jako drugą nagrodę dla +anty-Busha+, którą Oslo przyznało w ciągu kilku lat. Nagradzając Ala Gore'a (w 2007 r.) wyróżniono publiczną osobę w USA, która najsilniej reprezentowała biegun przeciwny wobec polityki klimatycznej Busha. Teraz wyróżniono kogoś, kto - w oczach Komitetu Noblowskiego - reprezentuje największy dystans do bushowskiej polityki zagranicznej. Pokazuje to, jak wielka jest w Europie potrzeba, by odnaleźć inną, dobrą Amerykę" - dodaje.

pap