Już 10 milionów ludzi jest zagrożonych śmiertelnym głodem, jaki opanowuje tzw. Róg Afryki. W Somalii, kraju targanym krwawymi konfliktami, sytuacja wygląda najgorzej – wczoraj ONZ ogłosiło klęskę głodu w kolejnych trzech południowych regionach tego państwa.
Władza centralna nie jest w stanie kontrolować całego terytorium Somalii. W tej sytuacji, jak twierdzi Rony Brauman, były szef Lekarzy bez Granic, dowodzenie muszą przejąć organizacje charytatywne. Jest to jednak niezwykle niebezpieczna operacja, ponieważ rząd somalijski nie jest w stanie zapewnić bezpieczeństwa członkom organizacji. W obliczu destabilizacji politycznej Lekarze bez Granic zaczęli współrządzić z lokalnymi politykami w północnej Somalii, jednak podobny model okazał się niemożliwy na południu. Organizacje charytatywne są zatem zmuszone do działania przez pośredników, co nie gwarantuje jednak, że pomoc nie dotrze do wszystkich potrzebujących.
Dostęp do wielu regionów w południowym Sudanie jest niemożliwy ze względu na dżihadystów - tylko niektóre grupy związane z bojownikami Al-Shebab są skłonne przyjąć międzynarodową pomoc. Obecnie cała nadzieja tkwi w bardziej radykalnych środkach, które musieliby jednak podjąć solidarnie wszyscy Somalijczycy.
mk