Zygmunt zabrzmiał, choć nic się nie stało

Zygmunt zabrzmiał, choć nic się nie stało

Dodano:   /  Zmieniono: 
W sobotę donośny dźwięk najsławniejszego polskiego dzwonu – wawelskiego Zygmunta - można było usłyszeć bez żadnej specjalnej okazji. Za sznury pociągali w tym dniu czterej gimnazjaliści – informuje „Dziennik Polski”.
Czterej uczniowie jednego z krakowskich gimnazjów oraz Andrzej Bochniak, opiekun i konserwator wawelskich dzwonów, z aprobatą ks. prałata Zdzisława Sochackiego, wawelskiego proboszcza, sprawdzili, czy jeden z przekazów historycznych związany z Zygmuntem, jest prawdziwy. Ten mianowicie, że 13-letni Stanisław Wyspiański, który mieszkał u stóp Wawelu, wraz z trzema, równie sławnymi później kolegami, weszli niepostrzeżenie na dzwonnicę i uruchomili słynny dzwon. Bohaterami wydarzenia sprzed dokładnie 129 lat prócz Wyspiańskiego byli – Józef Mehoffer, późniejszy słynny malarz, Henryk Opieński, znakomity kompozytor i historyk sztuki Stanisław Estreicher.

Chłopcy dość mocno rozkołysali dzwon, ale wciąż nie było słychać, jak bije. Po około dwóch minutach eksperyment przerwano. Razem z proboszczem wawelskim opiekun dzwonów doszedł do wniosku, że nastoletni Wyspiański z kolegami musiał uruchomić dzwon metodą „bajerowania", czyli pociągali za przyczepioną do serca dzwonu linkę. W sobotę powtórzono ten „bajer”. Już po dwóch pociągnięciach za linkę serca dzwonu przez Bartka, Konrada, Staszka i Piotra można było usłyszeć melodyjne tony.