Faszystowskie pomruki na Węgrzech

Faszystowskie pomruki na Węgrzech

Dodano:   /  Zmieniono: 
Dziennik „La Stampa” pisze w środę o „faszystowskich pomrukach” na Węgrzech. Tak komentator gazety podsumowuje rządy premiera Viktora Orbana, który doprowadził do zmian w konstytucji i w opinii obserwatorów oraz opozycji stosuje autorytarne metody.

Cała włoska prasa pisze o tym, że rząd Orbana prowadzi do izolacji Węgier w Unii Europejskiej i apeluje do niej o zdecydowaną reakcję na  wydarzenia w Budapeszcie. „La Stampa" wyraża opinię, że Węgry stały się „bardziej autorytarne i  anty-nowoczesne", co – przypomina - wywołuje niepokój Unii Europejskiej i USA.

- Orban, urodzony jako liberał, ale szybko zakażony przez populizm, i  skrajna prawica z partii Jobbik rozbudzili reakcyjną duszę, co  zaskoczyło Zachód - stwierdza.

Publicysta, który też w samym społeczeństwie szuka przyczyn tego obrotu wydarzeń, zwraca uwagę na to, że drzemie w nim przekonanie, że  „wartości demokracji, pluralizmu, dialogu, różnorodności wydają się powierzchowne i możliwe do odłożenia w życiu codziennym, w którym trudno zrobić zakupy i opłacić rachunki".

- Wraca pokusa, by zająć się samymi sobą, uczepić się idei Wielkich Węgier, choćby z domieszką robienia z siebie ofiary - dodaje. - W chwilach trudności, z powodu pradawnej choroby, Węgry bardziej niż  czuć się częścią kontynentu, podkreślają swoją dumną samobójczą inność - ocenia włoski komentator.

Podsumowując postawę szefa węgierskiego rządu zaznacza: "Reformy, modernizacja, rynek mogą poczekać. Lepiej zdać się na nieprecyzyjne mity czystości, świętości ziemi, silnych ludzi u sterów".

-Jeszcze raz pojawia się pokusa, by zamiast pokonać politycznych adwersarzy - wyeliminować ich, postawić przed sądem, uciszyć. Ale by nie utracić znów węgierskich kuzynów z europejskiej rodziny, trzeba zrozumieć, dlaczego zachorowali - podsumowuje „La Stampa".

Komentator "Corriere della Sera" pisze: "Gdyby istniało Maastricht demokracji, Europa powinna zażądać natychmiast od Węgier przestrzegania minimum kryteriów wolności i cywilizacji demokratycznej, które umożliwiłyby im pozostanie w europejskiej rodzinie". W jego opinii "nie ma tam jedynie deficytu budżetowego państwa, bo istnieje również deficyt demokracji".

W największej włoskiej gazecie przypomina się "politycznie poprawną histerię", jaka ogarnęła UE po dojściu do władzy Joerga Haidera w  Austrii. Dziennik ubolewa, że dziś nie ma takiej samej reakcji.

"Gdyby UE nie była zimną i wydumaną konstrukcją, jaką jest niestety, tak mało troszczącą się o głębokie wartości własnej tożsamości kulturowej, moglibyśmy być świadkami wspaniałej sceny konferencji prasowej Sarkozy'ego, Merkel i naszego premiera Montiego, na której wyrażono by solidarność z mieszkańcami Budapesztu, protestującymi przeciwko autorytarnemu zwrotowi premiera Viktora Orbana. Byłaby to  scena europejskiej dumy. Scena dumy demokratycznej" - ocenia publicysta.

Jego zdaniem "Europa pisze teraz kolejny rozdział własnego braku znaczenia jako zjednoczonego ciała politycznego".

- W Unii żadnej uwagi nie zwraca się na jakość demokracji i żadnego alarmu nie ogłaszają władze europejskie, gdy Węgry wykolejają się na  torze demokracji. To tak, jak gdyby Węgry były dalekim krajem - pisze.

Według komentatora istnieje niebezpieczeństwo, że "w Budapeszcie zabiją dzwony, zwiastując śmierć demokracji i Europy: demokracji europejskiej".

pap