Polskie alcolocki robią furorę. Ale nie w Polsce

Polskie alcolocki robią furorę. Ale nie w Polsce

Dodano:   /  Zmieniono: 
Polski producent spod Poznania sprzedaje autobusy z blokadą dla pijanego kierowcy. Chętnie kupują je skandynawskie miasta. W Polsce - tylko Szczecin, donosi "Gazeta Wyborcza"
Autobusy z alcolockami robią furorę w miastach Szwecji i Norwegii. - Na życzenie klienta montujemy w naszych autobusach alcolocki - mówi "Gazecie Wyboczej" Mateusz Figaszewski, rzecznik firmy Solaris Bus & Coach spod Poznania. - To urządzenie wielkości telefonu komórkowego połączone z deską rozdzielczą i elektroniką w autobusie. Kierowca musi najpierw w nie dmuchnąć. Jeśli pił alkohol, nie uruchomi silnika, a urządzenie wysyła automatycznie sygnał do dyspozytora. Kierowca musi dmuchać w alcolock przy każdym uruchamianiu pojazdu, także np. po postoju na pętli - tłumaczy.

Od 2005 r. autobusy z alcolockami jeżdżą w szwedzkich miastach, takich jak Malmo czy Goteborg. Autobusy takie jeżdżą także w stolicy Norwegii, Oslo. - To urządzenie kosztuje kilkaset euro. To niewiele przy średniej cenie autobusu 200 tys. euro - mówi Figaszewski. - Szkoda, że w Polsce dopiero teraz się o tym mówi. Kilka autobusów wyposażonych podobnie jak na rynek skandynawski sprzedaliśmy do Szczecina. Nikt nie zamówił u nas tramwajów z alcolockiem, choć to żaden problem, by je montować - dodaje Figaszewski.