Steinbach i kopiec pojednania

Steinbach i kopiec pojednania

Dodano:   /  Zmieniono: 
Prezydent Oświęcimia zaprosił parlamentarzystów m.in. z Polski, Izraela i Niemiec do rady honorowej nowego pomnika, symbolu pojednania między narodami. Zaproszenie przyjęła Erika Steinbach - pisze "Rzeczpospolita". Janusz Marszałek wysłał zaproszenia w imieniu twórcy pomnika prof. Józefa Szajny oraz byłych więźniów Auschwitz. Prezydent Oświęcimia wyjaśnia, że parlamentarzystów z Polski, Niemiec, Izraela, Austrii, USA oraz eurodeputowanych poprosił o wsparcie idei budowy. - Kto odpowie pozytywnie, trafia do rady honorowej - mówi Marszałek. Na apel odpowiedziała Erika Steinbach: "Ofiary drugiej wojny światowej, a szczególnie ofiary obozu zagłady w Oświęcimiu, powinny otrzymać miejsce w naszej pamięci i naszych sercach". - Pani Steinbach podziękowała za zaproszenie i zgłosiła gotowość uczestnictwa w pracach komitetu - powiedział "Rz" rzecznik szefowej Związku Wypędzonych. Zapowiedź ta wywołała zdziwienie, a nawet oburzenie. - Kto jak kto, ale pani Steinbach nie powinna wypowiadać się w sprawie Oświęcimia - uważa Stefan Wilkanowicz, wiceprzewodniczący Międzynarodowej Rady Oświęcimskiej. - Jakim prawem ona tam jest? Jej działalność idzie w innym kierunku - dziwi się prof. Marian Kołodziej, były więzień nr 432. Zarzuty próbuje odpierać prezydent Oświęcimia: - Jeśli mamy budować pokój, to powinniśmy rozmawiać ze wszystkimi. Zakłopotania nie kryje prof. Józef Szajna: - I co było z tym zrobić? Odpisać, że ją odrzucamy? Przecież chodziło tylko o poparcie tej pokojowej idei przez ludzi dobrej woli. "Rz" przypomina, że Janusz Marszałek to postać kontrowersyjna. Zanim w 2002 r. został prezydentem, znany był jako właściciel spółki Maja, która chciała zbudować centrum handlowe koło byłego obozu Auschwitz (po protestach władze wstrzymały budowę). W czerwcu Marszałek zasłynął zaproszeniem na modlitwy o pokój 200 mnichów z buddyjskiej organizacji Agon Shu. To zaproszenie również wzbudziło kontrowersje - media i część komentatorów uznały Agon Shu za sektę - czytamy w tekście "Steinbach i kopiec pojednania".