Bawaria. Koalicja w odwrocie

Bawaria. Koalicja w odwrocie

Niemcy, flaga (fot. sxc.hu) Źródło:FreeImages.com
Bawarczycy pokazali, że są wyraźnie zmęczeni latami rządami wielkiej koalicji chadeków z socjalistami. Czy to zapowiedź wielkich zmian politycznych w Niemczech?

W większości krajów Europy wynik wyborczy na poziomie 35 procent byłoby powodem do triumfu. Jednak bawarscy chadecy nie otwierają szampanów, bo dla nich jest to najsłabszy wynik od 70 lat. Tylko w ciągu ostatnich czterech lat uciekł od nich co czwarty wyborca. Jeszcze gorzej wypadli w regionalnych wyborach w Bawarii socjaliści z SPD, tracąc co drugiego zwolennika.

To nie są żarty, bo obie te partie są częścią koalicji rządzącej Niemcami. Dlatego wynik regionalnych wyborów omawiany jest w całych Niemczech i to najczęściej w niezbyt korzystnym dla rządy kontekście. Okazuje się bowiem, że krążące od jakiegoś czasu pogłoski o nadciągającym powoli, ale nieubłaganie schyłku Angeli Merkel i firmowanej przez nią wielkiej koalicji chadeków z socjalistami wcale nie są przesadzone. Odwracając się masowo od partii, stanowiących filary rządów Merkel Bawarczycy pokazali, jak bardzo zmęczeni są układem, rządzącym Niemcami już kolejną kadencję.

Sympatie elektoratu chadeckiego przeniesione zostały na antyimigrancką AfD, która po raz pierwszy weszła do bawarskiego parlamentu krajowego. Socjalistów podgryźli Zieloni, sami chyba zaskoczeni wysoki, bo aż 18 procentowym poparciem raczej konserwatywnego bawarskiego elektoratu. Część mediów, także w Polsce, próbuje zaklinać rzeczywistość, pisząc o wygranej chadeków w Bawarii, którym pewnie uda się sklecić regionalny rząd z poparciem mniejszych ugrupowań.

Smutna rzeczywistość jest taka, że wynik bawarskich wyborów pokazuje trwałość trendu poszukiwania przez Niemców jakiejś alternatywy dla Merkel i jej sojuszników. Jedni znajdują ją w AfD, którym postępowi Niemcy straszą już swoje dzieci, inni po omacku nieco rzucają się na każdego, kto nie jest z obozu władzy, jak choćby zapomniani nieco Zieloni, grupujący pod ekologicznymi hasłami także rozmaite skrajnie lewicowe środowiska. Jeśli więc ten trend się utrzyma, a wiele zależy od kolejnych wyborów w Hesji i tego jak bardzo poużywają sobie na chadekach i socjalistach wyborczy i na kogo przeniosą swoje głosy.

Jeśli Zieloni mieliby się stać przeciwwagą dla populistów z AfD, to z całym szacunkiem dla zmian klimatycznych i wielorybów, które bronią, byłoby to gaszenie pożaru benzyną. Niemcy z przewidywalnego politycznie kraju stałyby się areną harców skrajnych ugrupowań prawicy i lewicy. Dla Europy taka huśtawka mogłaby być bardzo niezdrowa.

Czytaj też:
Niemcy: Samolot wpadł w grupę ludzi. Są ofiary