Pasażerowie niedzielnego lotu do Dallas musieli przeżyć niemałe zdziwienie, gdy kapitan poinformował ich, że konieczna będzie zmiana trasy z powodu... serca. Jak donosi „Seattle Times”, zszokowani uczestnicy lotu zaczęli sprawdzać, ile czasu organ może pozostawać poza ciałem w czasie poprzedzającym przeszczep. Mimo niespodziewanej zmiany planów, nie brakowało głosów osób podekscytowanych uczestnictwem w operacji ratowania życia.
Jak podaje USA Today, organ, który znaleziono na pokładzie samolotu Southwest Airlines, miał zostać odebrany na lotnisku w Seattle. Zamiast tego serce wysłano jednak omyłkowo w dalszą drogę, co odkryto dopiero, gdy samolot znalazł się już w powietrzu. Z doniesień mediów wynika, że komunikat pojawił się około trzy godziny po starcie, podczas gdy zdaniem ekspertów maksymalny czas przechowywania serca to cztery do sześciu godzin.
Poczałkowo linie lotnicze informowały, że zmiana trasy wymuszona została z powodu „ładunku krytycznego dla życia”, który „powinien zostać w Seattle i trafić do miejscowego szpitala”. Z czasem okazało się jednak, że sytuacja nie była tak dramatyczna, jak się początkowo wydawało. Przedstawicielka Sierra Donor Services Deanna Santana przekazała redakcji USA Today, że organ nie był przeznaczony dla żadnego konkretnego dawcy. Z serca miały zostać pobrane zastawki do wykorzystania w „przyszłych zabiegach chirurgicznych”. Ostatecznie organ dzięki firmie kurierskiej trafił do miejsca przeznaczenia 12 godzin przed terminem, po którym byłby niezdatny do użycia.
Czytaj też:
Samolot wysadzany diamentami hitem internetu. Prawda okazała się nieco inna