Życie Ukraińców zostało podzielone na przed i po 24 lutego, a przyczyną tego była brutalna i barbarzyńska wojna. Udało mi się porozmawiać z Kamilą (nie zdradzam nazwiska ze względów bezpieczeństwa), studentką studiów zaocznych na Lwowskim Uniwersytecie Narodowym im. Iwana Franki. Wojna zaskoczyła ją w obwodzie chersońskim na południowym zachodzie Ukrainy. Dziewczyna z rodzicami, babcią, młodszym bratem i niemal roczną siostrą, zmuszona jest do znoszenia okrucieństw okupantów, cynicznie przez nich nazywanych „operacją specjalną”.
Olha Babyshena: Jaka wyglądało życie w obwodzie chersońskim przed wojną?
Kamila: Spokojnie. Wszyscy wykonywali swoje codzienne obowiązki, ludzie chodzili do pracy, otrzymywali wynagrodzenie. Na przykład moja rodzina przygotowywała się do rozpoczęcia sezonu wyprzedażowego, a sadzonki sadziliśmy w dużych szklarniach na dzień przed wojną. U nas wciąż rosną truskawki, sadziliśmy je jesienią. W połowie marca powinniśmy sprzedawać nasze produkty, ale niestety… Teraz nie wiemy, co robić i co będzie dalej.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
