Ukraina. Niemiecki wywiad nagrał rozmowę Rosjan, dyskutujących o zbrodniach wojennych

Ukraina. Niemiecki wywiad nagrał rozmowę Rosjan, dyskutujących o zbrodniach wojennych

Zniszczony plac zabaw w Buczy
Zniszczony plac zabaw w Buczy Źródło:Newspix.pl
Federalna Służba Wywiadowcza przechwyciła radiową rozmowę pomiędzy dwoma żołnierzami, uczestniczącymi w inwazji na Ukrainę. Jak pisze „Der Spiegel”, Rosjanie rozmawiali m.in. o masakrze w Buczy.

Pomimo zdjęć satelitarnych, nagrań z bliska i relacji świadków, strona rosyjska wciąż wypiera się odpowiedzialności za masakrę ludności cywilnej w Buczy pod Kijowem. Wycofujące się wojska Federacji Rosyjskiej pozostawiły w tym miasteczku około 400 ciał ukraińskich cywilów. Wiele z nich leżało przy drogach i miało skrępowane ręce. Kilkaset znajdowało się w niezasypanym grobie obok cerkwi. Rosyjskie władze mówiąc o Buczy nazywały całą sytuację „inscenizacją” lub ukraińską prowokacją.

Kolejnym dowodem na zbrodnicze działania w Buczy ma być nagranie rozmowy radiowej, w którego posiadaniu znaleźli się niemieccy wywiadowcy, a po nich dziennikarze „Der Spiegel”. Jak podkreślano w artykule, niektóre z komunikatów radiowych można nawet przyporządkować do konkretnych zdjęć z miasteczka.

Na łamach „Der Spiegel” przeczytać możemy, iż jeden żołnierz miał powiedzieć drugiemu o czynie kolegów, którzy „zestrzelili kogoś z roweru”. Fotografia zabitego rowerzysty faktycznie znajduje się wśród tych, które wykonano w opuszczonej przez Rosjan Buczy. Z innej wiadomości udało się przechwycić rozkaz, mówiący o konieczności przesłuchania cywilów przed ich zastrzeleniem.

Niemieccy dziennikarze na podstawcie nagrań wywnioskowali, że w zbrodniach pod Kijowem brali udział członkowie Grupy Wagnera. Z rozmów radiowych wynika też, że nie była to spontaniczna akcja żołnierzy, którzy wymknęli się spod kontroli dowódców. O zabijaniu cywili i innych brutalnych działaniach na ludności mieli opowiadać jak o czymś codziennym.

Grupa Wangera – rosyjscy najemnicy związani z Putinem

Grupa Wagnera jest „prywatną armią”, której założycielem i dowódcą najprawdopodobniej jest nazista i były rosyjski podpułkownik Dmitrij „Wagner” Utkin, który prywatnie ma być miłośnikiem muzyki Richarda Wagnera, stąd nazwa grupy i jego pseudonim. W kwestii finansowej grupą zarządza najpewniej Jewgienij Prigożyn, jeden z rosyjskich oligarchów związanych z Władimirem Putinem. Oficjalnie jednak prezydent Rosji nie przyznaje się do utrzymywania bliższych kontaktów czy to z Prigożynem, czy to z Utkinem.

Członkowie Grupy Wagnera to często byli rosyjscy wojskowi. Najemnicy związani z tą „prywatną armią” brali już udział w aneksji Krymu, a także wspierali działalność separatystów w Ługańsku i Donbasie. Później grupa Wagnera prowadziła działania m.in. w Syrii, Sudanie, Mozambiku czy Republice Środkowej Afryki, gdzie zajmowała się m.in. ochroną pól naftowych.

Członkowie Grupy Wagnera są objęci unijnymi sankcjami od połowy grudnia 2021 roku. Zarzuca się im tortury, egzekucje i zabójstwa, do których miało dochodzić na terenie Libii, Syrii i Donbasu. Oficjalnie grupa nie ma powiązań z Kremlem. Nieoficjalnie jednak mają oni prowadzić działania wszędzie tam, gdzie Rosja w sposób otwarty nie chce, lub nie może wysłać swoich żołnierzy.




Raport Wojna na Ukrainie
Otwórz raport


Czytaj też:
Ukraińcy pokazali nagrania z Zaporoża. Zapowiadają zemstę