Minister spraw wewnętrznych i wicepremier Vit Rakušan poinformował, że od początku roku na terenie Czech zatrzymano 11 tys. migrantów, z czego tylko od czerwca do końca ubiegłego tygodnia zatrzymano ponad 9,5 tys. osób. Dla porównania w całym ubiegłym roku zatrzymano niespełna 1,3 tys. migrantów. Wśród zatrzymanych przeważają obywatele Syrii i Afganistanu, którzy najczęściej chcą przez Czechy przedostać się do Niemiec. Czeskie władze kontrole przywróciły na najbliższe 10 dni.
– Fala jest silniejsza niż w 2015 roku, kiedy kryzys migracyjny osiągnął szczyt. Codziennie w Czechach łapiemy setki migrantów – mówił Rakušan.
Czechy chcą surowo karać za przemyt ludzi
Czeski portal iDNES.cz ostrzega, że uważać muszą turyści, którzy nie będą mogli swobodnie przekraczać granicy w dowolnym miejscu. Przekraczanie granicy poza wyznaczonymi punktami grozić będzie grzywną nawet do 50 tys. koron (niemal 10 tys. zł). W kontrole na granicach ma być zaangażowanych około 500 policjantów i 60 celników. Czesi nie planują jednak przywrócenia stałych posterunków, a jedynie wprowadzenie patroli, które będą kontrolować samochody i pasażerów na przygranicznych drogach.
W tym czasie władze Czech będą prowadzić rozmowy ze Słowacją o sytuacji na granicy. Jak zapowiedział czeski premier Petr Fiala, jeżeli negocjacje nie przyniosą rozwiązania, to rząd przedłuży tymczasowe kontrole. – Mam nadzieję, że dzięki podjęciu środków zapobiegawczych uda się zniechęcić nielegalnych migrantów do korzystania z trasy przez Czechy – powiedział. Dodał też, że trwają prace nad nowelizacją kodeksu karnego, która ma znacząco podnieść kary za przemyt ludzi i handel ludźmi.
Czytaj też:
Sondaż dotyczący kryzysu na granicy Polski i Białorusi. Polacy ocenili, kto miał rację ws. migrantów