Dwóch Polaków na pokładzie zaginionego samolotu

Dwóch Polaków na pokładzie zaginionego samolotu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Photos.com
Samolot linii Air France, lecący z Rio de Janeiro do Paryża, zniknął z radarów w poniedziałek rano. Na pokładzie było 228 osób, w tym dwóch pasażerów z Polski. Wszystko wskazuje, że doszło do tragedii.

"Prawdopodobnie mamy do czynienia z katastrofą lotniczą" - powiedział w  Paryżu szef Air France-KLM Pierre-Henri Gourgeon.

Airbus A330-200 zniknął z radarów krótko po opuszczeniu kontynentu południowoamerykańskiego. Ostatni kontakt radarowy nawiązano o godz. 3.33 czasu polskiego, tuż po tym, kiedy samolot minął archipelag Fernando de Noronha, leżący ok. 350 km od północno-wschodnich wybrzeży Brazylii. Pojawiła się teza, że przyczyną katastrofy mogło być uderzenie pioruna, ale wielu ekspertów kwestionuje prawdopodobieństwo takiego zdarzenia.

Rzecznik polskiego MSZ Piotr Paszkowski poinformował, że na pokładzie znajdowało się dwóch Polaków; zastrzegł, że wciąż trwa ustalanie obywatelstwa 25 pasażerów.

Air France uruchomiła specjalną linię telefoniczną dla rodzin pasażerów, którzy lecieli zaginioną maszyną: (+33 1) 57 02 10 55.

W sumie, według najnowszych informacji Air France, na pokładzie znajdowali się pasażerowie 32 narodowości, w tym 61 Francuzów, 58 Brazylijczyków i 26 Niemców.

Według władz francuskich na pokładzie zaginionej maszyny znajdowało się 126 mężczyzn, 82 kobiety, siedmioro dzieci i jedno niemowlę.

Rzecznik Air France Francois Brousse powiedział, że w samolot "prawdopodobnie trafił piorun". Linie podały wcześniej, że po czterech godzinach od startu samolot o godz. 4.14 czasu polskiego wysłał automatycznie wiadomość o zwarciu elektrycznym. Francuski rząd podkreśla, że hipoteza o porwaniu maszyny jest wykluczona.

Służby brazylijskie prowadzą rozległą operację na wodzie i w powietrzu, poszukując zaginionego samolotu. Francja poprosiła Pentagon o pomoc w  poszukiwaniach. Chodzi m.in. o amerykańskie środki obserwacji satelitarnej. Do  operacji dołączył też samolot hiszpańskiej Gwardii Cywilnej stacjonujący w  Dakarze w ramach unijnej misji Frontex. Maszyna ta prowadzi poszukiwania w  strefie między północno-wschodnim wybrzeżem Brazylii a Wyspami Zielonego Przylądka, na obszarze mierzącym ok. 2000 km kwadratowych, nie objętym całkowicie zasięgiem radarów.

Ekspert lotniczy, wydawca "Skrzydlatej Polski" Tomasz Hypki powiedział, że katastrofy spowodowane uderzeniami uderzenia pioruna są niezmiernie rzadkie w  lotnictwie pasażerskim.

"Statystycznie taki wypadek nie powinien był się wydarzyć, ostatnią katastrofę samolotu pasażerskiego z powodu uderzenia pioruna odnotowano w  Stanach Zjednoczonych w 1967 roku" - powiedział Hypki.

Dodał, że samoloty są zbudowane tak, by wytrzymać uderzenie pioruna, częściej niebezpieczne sytuacje wiążą się z turbulencjami, jednak "każde urządzenie jest projektowane do określonych warunków użytkowania i podstawowe znaczenie ma  unikanie wchodzenia w niebezpieczne strefy". Zdaniem Hypkiego można przypuszczać, że oprócz burzy wydarzyło się coś jeszcze.

Także pilot PLL LOT z 30-letnim stażem Stanisław Błasiak uważa, że musiała być jakaś "gwałtowna przyczyna" katastrofy Airbusa. Błasiak przyznał, że  samoloty Airbusa są na bardzo wysokim poziomie technicznym, które "prawie wykluczają katastrofy w przyczyn technicznych".

"Najczęściej powodem katastrofy jest usterka silnika. Ale nigdy się nie  zdarzyło, żeby dwa silniki przestały pracować. A przy uszkodzeniu jednego silnika, samolot leci na drugim" - powiedział Błasiak. Podkreślił, że Airbusy są budowane z taką "precyzją i bezpieczeństwem, że burza nie powinna im  przeszkodzić w rejsie".

Natomiast redaktor ds. lotniczych miesięcznika "Nowa Technika Wojskowa" Piotr Abraszek powiedział, że nowoczesne samoloty są mniej odporne na uderzenie pioruna od starszych konstrukcji.

"Układ sterowania w nowoczesnych samolotach jest kontrolowany przez bardziej rozbudowaną elektronikę niż w samolotach starszego typu. W przypadku jej silnego uszkodzenia załoga nie jest w stanie zachować równowagi i nie ma szansy wylądować, bo elementy sterowania w kabinie pilotów nie są w żaden sposób mechanicznie połączone z takimi elementami jak ster kierunku czy lotki" -  wskazał.

Członek zarządu światowego zrzeszenia pilotów IFALPA Georg Fongern powiedział agencji dpa, że współczesne samoloty są wyposażone w wiele tak skomplikowanych urządzeń, iż spekulowanie na temat przyczyn poniedziałkowej katastrofy jest "zupełnie bez sensu".

Z zestawienia, sporządzonego przez agencję Associated Press wynika, że piorun uderza w duży samolot pasażerski średnio raz na trzy lata, ale że najczęściej nie jest to groźne. W ogromnej większości przypadków samoloty wychodzą z takich incydentów bez szwanku lub tylko z niewielkimi wgnieceniami.

pap, keb, dk, ND