Komuniści opóźniają rezolucje Brukseli w sprawie Białorusi

Komuniści opóźniają rezolucje Brukseli w sprawie Białorusi

Dodano:   /  Zmieniono: 
Parlament Europejski (fot. Wikipedia)
Wbrew wcześniejszym zapowiedziom Parlament Europejski przyjmie rezolucję na temat sytuacji na Białorusi na początku marca, po misji rozpoznawczej europosłów w tym kraju, a nie w tym tygodniu, przy okazji wizyty szefowej ZPB Andżeliki Borys w Brukseli.
- Chcemy sprawdzić, jak wygląda sytuacja na Białorusi, i po dokładnym zapoznaniu się z sytuacją chcemy podjąć ostateczną decyzję odnośnie do kształtu rezolucji Parlamentu Europejskiego - tłumaczył przewodniczący PE Jerzy Buzek po spotkaniu z nieuznawaną przez białoruski reżim szefową Związku Polaków na Białorusi Andżeliką Borys oraz jednym z liderów opozycji Alaksandrem Milinkiewiczem. Jak dodał Buzek, PE przyjmie rezolucję już na sesji w Strasburgu na początku marca, po powrocie czteroosobowej ponadpartyjnej misji PE, która w czwartek ma pojechać do Mińska.

Zdaniem szefa delegacji PO i PSL w europarlamencie Jacka Saryusz-Wolskiego, powodem odłożenia przyjęcia rezolucji na temat Białorusi jest brak poparcia dla niej ze strony innych frakcji politycznych. - Nie ma poparcia socjalistów i komunistów dla rezolucji już w tym tygodniu - powiedział Saryusz-Wolski we wtorek.

Polscy europosłowie zabiegali od wielu dni, by w związku z falą represji wobec działaczy polskiej mniejszości na Białorusi europarlament przyjął rezolucję na temat Białorusi już na najbliższej tzw. minisesji PE, która odbędzie się w środę i czwartek w Brukseli. Zwłaszcza, że w Brukseli od wtorku przebywają z wizytą Borys i Milinkiewicz.

Sama Borys nie ubolewała nad faktem odłożenia głosowania nad rezolucją. - Nie sztuka przyjąć rezolucję, tylko przyjąć skuteczną rezolucję. I ważne, żeby przedstawić obecną sytuację społeczeństwa obywatelskiego i białoruskiego. Dlatego tu jesteśmy - powiedziała. Bardziej zmartwił się Milinkiewicz. - Czuje niesmak i chcę, żeby to było szybko, ale są argumenty, że można poczekać kilka tygodni. Pan przewodniczący przekonał mnie, że lepiej byłoby, by sytuacja zbadana była przez delegację, i może wtedy ten dokument będzie szerzej wsparty przez PE - powiedział lider białoruskiej opozycji. - Najważniejsze, że ten temat nie odejdzie z PE. Rezolucja nie jest odwołana, ale przełożona - dodał. Bo - jak podkreślił wcześniej w debacie z polskimi europosłami - przyjmowane przez PE rezolucje na temat Białorusi mają ogromne znaczenie. - Choć to tylko słowa, to dają ogromne moralne wsparcie - zaznaczył.

Szef delegacji PE ds. współpracy z Białorusią Jacek Protasiewicz z PO ze zrozumieniem odniósł się do argumentów europosłów z innych krajów i frakcji politycznych, by poczekać z rezolucją na wyniki misji. - Jedziemy, by zapoznać się z sytuacją na miejscu. Inni europosłowie mają prawo wysłuchać Borys i Milinkiewicza, ale też chcą usłyszeć od władzy. Rezultat tej misji będzie stanowić część rezolucji - powiedział. - Nie ma wielkiej różnicy, czy teraz czy za dwa tygodnie ją przyjmiemy - dodał podczas spotkania polskich europosłów z różnych partii politycznych z Borys i Milinkiewiczem.

Ryszard Czarnecki z PiS ocenił z kolei, że Unia Europejska podjęła słuszną decyzję, kiedy jesienią 2008 roku wznowiła dialog z Białorusią, ale niewystarczajaco śledziła, czy prezydent Łukaszenka wywiązywał się z obietnic. - Otwarcie było słuszne, ale potem nie weryfikowano deklaracji Łukaszenki. To był błąd - ocenił.

PAP, arb