Leczenie ran

Dodano:   /  Zmieniono: 
W kilkanaście lat po zakończeniu wojen domowych do polityków z byłej Jugosławii zaczyna docierać, że jeśli chcą się integrować ze strukturami euroatlantyckimi, muszą to robić razem. Nawet jeśli wzajemne gesty pojednania, skruchy i wybaczenia są na użytek notabli brukselskich, i tak jest to lepsze niż eskalacja otwartej nienawiści.
Była Jugosławia jest obszarem, na którym od wieków ciągle toczyły się wojny, wybuchały powstania, krew lała się strumieniami. Wzajemne animozje mają długą historię. Do pojednania na największą skalę doszło po II wojnie światowej, gdy powstawała komunistyczna Jugosławia. Ci sami ludzie, którzy jeszcze kilka lat wcześniej wzajemnie się mordowali stali się obywatelami tego samego państwa. Chorwaci, którzy mordowali Serbów w obozie koncentracyjnym w Jasenovcu, muzułmańscy Bośniacy z Hercegowiny, wsławieni okrucieństwem, Serbowie... Tamto pojednanie było wymuszone i niepełne. Tym bardziej, że o ile po wojnie wiele mówiono o faszyzmie i jego ofiarach, o tyle milczano o ofiarach po drugiej stronie (tzw. chorwacka Golgota chociażby). I te białe plamy sprawiły, że nacjonalizmy które odżyły w latach 90. były tak silne.

Pojednanie jest potrzebne, a nawet konieczne. Ale nie powinno być oparte na amnezji. Ostatnie miesiące przynoszą wiele gestów: Serbowie przeprosili za Srebrenicę, przeprosili też Chorwatów. Teraz Chorwaci przeprosili Serbów (swoją drogą dobrze, że do Europy zaczyna wreszcie docierać, że w czasie tamtej wojny Serbowie nie byli jedynie agresorami i jedynymi agresorami) i Bośniaków.

Oczywiście w dużej mierze dzisiejsze pojednanie dokonuje się na użytek zewnętrzny. Bruksela już od dawna dawała do zrozumienia, że zwaśnione i nienawidzące się wzajemnie narody byłej Jugosławii nie mają czego szukać w zjednoczonej Europie. Dotarło to wreszcie do polityków bałkańskich, którzy z kolei w przystąpieniu do Unii Europejskiej widzą szansę na poprawę sytuacji ekonomicznej i stabilność. Teraz ruch jest po stronie Brukseli, która powinna przedstawić krajom byłej Jugosławii konkretną perspektywę europejską, bo tylko wyznaczenie tzw. mapy drogowej może je zmobilizować.