Dziwna "szczerość" generała

Dziwna "szczerość" generała

Dodano:   /  Zmieniono: 
Dowódca sił międzynarodowych NATO w Afganistanie (ISAF) zapomniał, że zbytnia wylewność w stosunku do dziennikarzy może szkodzić. W tym przypadku nie tylko jemu, ale całej misji.
Artykuł na łamach magazynu „The Rolling Stone",  poraża szczerością i otwartością generała Stanleya McChrystala i jego doradców, którzy bez zahamowań wypowiadają lekceważące komentarze pod adresem wiceprezydenta Stanów Zjednoczonych Joe Bidena, amerykańskiego specjalnego wysłannika do Afganistanu i Pakistanu Richarda Holbrooke’a  i  amerykańskiego ambasadora w Pakistanie Karla Eikenberry'ego.

Komentarze same w sobie nie są niczym wyjątkowym. Wojskowi na całym świecie bardzo często w swym gronie krytykują cywilnych zwierzchników, ale nigdy nie robią tego publicznie. Niemal za każdym razem otwarta krytyka kończy się bowiem oficjalną dymisją lub wymuszonym odejściem. Świadczą o tym choćby przykłady z Polski (generał Skrzypczak) czy Wielkiej Brytanii, gdzie generał Richard Dannatt za uwagi pod adresem premiera Gordona Browna nie został naczelnym dowódcą brytyjskich sił zbrojnych. Podział ról jest jasny – politycy decydują, a wojskowi wykonują i doradzają. Ale nie krytykują przełożonych w mediach.

Szczerość ta jest tak niezwykła, że rodzi pytanie o jej przyczyny. Wszak generał McChrystal to doświadczony oficer, a nie pierwszy lepszy sierżant, który dał się podejść sprytnemu dziennikarzowi. McChrystal słynie raczej z ostrożnych wypowiedzi, choć zdarzały się wyjątki. Należą do nich choćby krytyczne opinie względem wiceprezydenta Joe Bidena w ubiegłym roku, kiedy to McChrystal starał się przeforsować swoją wizję wojny w Afganistanie i w końcu postawił na swoim.

Czy szczerość McChrystala była zamierzona? Trudno w to uwierzyć, bo kontrowersyjny artykuł nie zawiera żadnych konkretnych i merytorycznych tez, lecz wypowiedzi nie najlepiej świadczące o generale i jego ludziach. Gdyby McChrystal stwierdził na przykład, że taktyka w Afganistanie jest błędna, że potrzeba większej liczby żołnierzy lub dodatkowych śmigłowców lub nowej strategii, sytuacja byłaby inna. Wywiadem w „The Rolling Stone" McChrystal nie zyskuje zupełnie niczego, a traci – na pewno reputację. Nie można więc mówić, że McChrystal poszedł w ślady generała Douglasa MacArthura, który chciał być równorzędnym partnerem dla prezydenta Harry`ego Trumana i spierał się z nim, nie okazując mu należnego szacunku, za co został zdymisjonowany.

Tym bardziej, że McChrystal nie straci stanowiska, bo jest zbyt ważny. Wojna w Afganistanie trwa w najlepsze, a NATO nie za bardzo wie, co robić dalej. McChrystal zaś nadzoruje przygotowywaną obecnie dużą ofensywę na obszar wokół Kandaharu. Zmiana na stanowisku dowódcy operacji w tak krytycznym momencie z całą pewnością nie przyczyniłaby się do sukcesu akcji i powodzenia całej misji. Tym razem amerykański generał powinien zachować stanowisko, ale musi nauczyć się jednego – w rozmowie z dziennikarzami trzeba dwukrotnie pomyśleć, zanim powie się choćby jedno słowo. Szczerość czasem jest zbyt kosztowna.