Belgia pobije iracki rekord niemożności?

Belgia pobije iracki rekord niemożności?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Albert II znów próbuje pomóc partiom (fot. Wikipedia) 
Podejmując kolejną próbę zakończenia rekordowego kryzysu rządowego w Belgii, król Albert II powierzył w środę ministrowi finansów Didierowi Reyndersowi misję negocjacji między Flamandami z północy i francuskojęzycznymi politykami z Walonii i Brukseli.
W ten sposób monarcha chce poszerzyć polityczne pole negocjacji między partiami z północy i południa kraju. Reynders jest czołowym politykiem liberalnej francuskojęzycznej partii MR, która dotychczas - podobnie jak liberałowie z Flandrii - była wykluczona z negocjacji nad reformą kraju i powołaniem nowego rządu, prowadzonych przez siedem innych partii.

Komunikat pałacu królewskiego głosi, że Reynders ma czas do 16 lutego, by "poinformować króla o możliwościach zawarcia porozumienia" co do kwestii reformy kraju dzielącej Flamandów i frankofonów. Król Belgów powierzył Reyndersowi przede wszystkim rozwiązanie dwóch najbardziej spornych kwestii: dofinansowania Brukseli, najmniejszego z trzech regionów tworzących Belgię i jedynego - dwujęzycznego; oraz praw językowych i wyborczych frankofonów mieszkających we flamandzkich gminach pod Brukselą. Ponadto minister finansów ma przedstawić propozycje przekazania dalszych kompetencji z poziomu federalnego na regiony: Flandrię, Walonię i Brukselę oraz trwałych sposobów zapewnienia wpływów do budżetu federalnego.

Idą na iracki rekord

Dotąd partie nie potrafiły się porozumieć w tych kwestiach, bez których nie można zacząć rozmów nad powołaniem rządu, bo górę brały partykularne interesy i animozje między poszczególnymi liderami politycznymi. Rośnie niechęć między politykami reprezentującymi frankofonów i Flamandów, stanowiących 60 proc. mieszkańców blisko 11-milionowej Belgii. Animozji nie przezwyciężyło kilku poprzednich królewskich negocjatorów. Ostatni z nich, flamandzki senator socjalistyczny Johan Vande Lanotte, podał się się do dymisji 26 stycznia po blisko trzymiesięcznej misji zakończonej fiaskiem.

Prawdziwego rządu Belgia nie ma od 234 dni - najdłużej w nowoczesnej historii Europy: pobiła już rekord z 1977 roku należący do sąsiedniej Holandii (208 dni). Brak postępu w negocjacjach i fiaska kolejnych mediatorów pozwalają snuć czarne scenariusze, że Belgia pobije nawet niechlubny światowy rekord, potrzebując na zawiązanie koalicji więcej czasu niż Irak w 2009 roku (289 dni).

Belgia zadłużona w 100 proc.

Trwający kryzys uwypuklił niemożność przezwyciężenia waśni między frankofonami i Flamandami mieszkającymi w Belgii. Na znane od dawna spory językowe, gospodarcze i kulturowe nałożył się po wyborach ostry podział polityczny: francuskojęzyczna Partia Socjalistyczna pod wodzą Elio Di Rupo dominuje w pejzażu politycznym na południu kraju i w Brukseli, ale to flamandzcy nacjonaliści z N-VA popularnego Barta De Wevera w czerwcu zostali największą siłą polityczną kraju, głosząc hasła dalszego uniezależnienia Flandrii. Prezentujący liberalny program gospodarczy De Wever od dawna domagał się wejścia liberałów do rozmów, mając nadzieję, że łatwiej znajdzie z nimi porozumienie niż z socjalistami.

Za sprawy bieżące wciąż odpowiada gabinet premiera Yvesa Leterme'a, który podał się dymisji przed wyborami w czerwcu. Reynders jest jego członkiem i będzie musiał spełnić jeszcze jedną prośbę króla Alberta II - przygotować budżet na rok 2011 przewidujący ostre cięcia w celu redukcji długu publicznego Belgii, który sięga 100 proc., co niepokoi rynki finansowe.

zew, PAP