Teraz Fajad obiecał, że jeśli Hamas przyjmie ofertę, to władze z Zachodniego Brzegu nie będą ingerowały w sprawy Gazy do czasu wyborów - jeśli tylko radykałowie będą przestrzegali zawieszenia broni z Izraelem. - Podział trwa zbyt długo i sam się nie zakończy. My musimy zrobić ruch, żeby położyć mu kres - tłumaczył swoją propozycję Fajad. Odmówił odpowiedzi na pytanie, kto mógłby stanąć na czele rządu jedności. Hamas nie chce komentować oferty. Jego przedstawiciele mówią, że potrzebują więcej szczegółów na temat planu Fajada.
Utworzenie wspólnego rządu przez Hamas i Fatah prawdopodobnie uniemożliwiłoby wznowienie palestyńsko-izraelskich rokowań pokojowych, ponieważ Tel Awiw i stolice państw zachodnich stoją na stanowisku, że nie będą negocjować z Hamasem dopóty, dopóki nie wyrzeknie się on walki zbrojnej i dopóki nie uzna prawa Izraela do istnienia.
Liderzy Fatahu zdają się jednak przekonani, że warto zaryzykować współpracę z Hamasem, ponieważ tak czy inaczej nie wierzą, że Stany Zjednoczone zdołają wznowić rozmowy pokojowe, które rozbiły się o kwestię rozbudowy osiedli żydowskich na Zachodnim Brzegu i we Wschodniej Jerozolimie, gdzie Palestyńczycy chcieliby ustanowić swoją stolicę.
W piątek USA zawetowały w Radzie Bezpieczeństwa ONZ projekt rezolucji potępiającej rozbudowę osiedli przez Izrael. Palestyńczycy próbują teraz zwołać w tej sprawie - w najbliższych dniach - nadzwyczajne posiedzenie Zgromadzenia Ogólnego ONZ. W niedzielę przeciwko stanowisku Waszyngtonu wobec rezolucji demonstrowało w Ramalli kilka tysięcy Palestyńczyków.
zew, PAP