Gen. Ham uważa, że obecnie w Libii panuje impas pomiędzy powstańcami a siłami wiernymi Kadafiemu. Podkreślił, że wojska dyktatora stosują nową taktykę utrudniającą ataki lotnicze, gdyż swój sprzęt bojowy i żołnierzy umieszczają na terenach, gdzie znajdują się obiekty cywilne, np. szkoły i meczety. Dodał, że zła pogoda i zagrożenia ze strony libijskiego przenośnego systemu rakietowego ziemia-powietrze utrudniają wykorzystanie amerykańskiego sprzętu, takiego jak np. śmigłowiec bojowy AC-130, w celu wsparcia sił lądowych.
Gen. Ham uważa, że USA nie powinny dostarczać broni rebeliantom, dopóki nie będą dysponowały rozpoznaniem, kim rebelianci są. - Moja rekomendacja jest taka, że powinniśmy więcej wiedzieć o tym, kim oni są, zanim podejmiemy decyzję o ich dozbrojeniu - podkreślił, wyrażając zaniepokojenie, że wśród rebeliantów znajdują się elementy ekstremistyczne.
Tymczasem rebelianci zarzucili siłom NATO, że w atakach powietrznych na czołgi pod Bregą zginęło co najmniej pięciu powstańców, a kilku zostało rannych. NATO poinformowało, że bada okoliczności zdarzenia, w którym, jak twierdzi, zginęło dwóch powstańców. "Od wielu dni walki w tym sektorze były intensywne, sytuacja się zmienia i jest niejasna, gdyż ze wszystkich stron napływają czołgi" - wyjaśniło dowództwo NATO w Neapolu.
PAP, arb