Libia: dowódca rebeliantów pozwie Wielką Brytanię? "Wydaliście mnie Kadafiemu"

Libia: dowódca rebeliantów pozwie Wielką Brytanię? "Wydaliście mnie Kadafiemu"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. FORUM 
Dowódca sił powstańczych w Libii Abdel Hakim Belhadż domaga się przeprosin od rządu brytyjskiego i grozi wytoczeniem mu sprawy sądowej. Według "Timesa" brytyjskie służby były zamieszane w wydanie Belhadża rządowi Muammara Kadafiego, który więził go siedem lat.
Belhadż, który dowodził szturmem na Trypolis, stoi na czele 8 tys. bojowników i kieruje powstańczą radą wojskową. W wypowiedzi, którą cytuje "Times", Belhadż oskarżył on Londyn o zdradę, gdy w 2004 roku wystąpił o azyl w Wielkiej Brytanii za pośrednictwem dyplomatów brytyjskich w Kuala Lumpur. Brytyjskie i amerykańskie służby specjalne podejrzewały, że Belhadża jest islamskim terrorystą. Z pomocą CIA obecny dowódca rebelianckich wojsk został deportowany do Libii, gdzie przez siedem lat był więziony. Doniesienia mediów sugerują, że jako więzień reżimu Kadafiego był przesłuchiwany przez funkcjonariuszy brytyjskiego wywiadu i kontrwywiadu.

Współpracę brytyjskich i amerykańskich służb ze służbami wywiadowczymi Libii, na czele których stał bliski współpracownik Kadafiego, Musa Kusa, ujawniła w miniony weekend organizacja Human Rights Watch (HRW), która dotarła do tajnych dokumentów w Trypolisie, znalezionych m.in. w biurze Kusy. Sam Kusa zbiegł w lutym do Wielkiej Brytanii. Zgodnie z tymi dokumentami Brytyjczycy przekazywali libijskim służbom specjalnym informacje o przeciwnikach politycznych Kadafiego mieszkających na Wyspach. W zamian otrzymywali od Libijczyków doniesienia wywiadowcze.

Współpraca wywiadów utorowała drogę do spotkania brytyjskiego premiera Tony'ego Blaira z Kadafim w marcu 2004 roku i była elementem powrotu Libii na arenę międzynarodową. Uprzednio przez długie lata Libia była izolowana jako państwo wspierające międzynarodowy terroryzm, w tym Irlandzką Armię Republikańską. Wypowiadając się za pośrednictwem swego rzecznika, Belhadż podkreślił, że "nie chce, by jego osobiste doświadczenia zaszkodziły stosunkom nowych władz w Trypolisie z Londynem i Waszyngtonem". Jednak o takich cierpieniach, jak te, które mu zadano, bardzo trudno zapomnieć i dlatego domaga się on wyraźnych przeprosin od Brytyjczyków i Amerykanów - zauważa "Times".

PAP, arb